5 czerwca 2013 roku sędzia Anna Wielgolewska została zaatakowana tortem przez jednego z działaczy dawnej opozycji antykomunistycznej, który wszedł na salę sądową w grupie pod przewodnictwem byłego kandydata na prezydenta RP Adama Słomki. Sąd miał podjąć decyzję, czy stan zdrowia generała Kiszczaka pozwala na kontynuowanie procesu dotyczącego pacyfikacji górników z kopalni Wujek w czasie stanu wojennego. Po ogłoszeniu decyzji o utajnieniu dalszej części procesu, zgromadzona na sali sądowej publiczność zaczęła głośno protestować. Rozległy się okrzyki „Na Białoruś! Hańba”, a kiedy sędzia zarządziła przerwę i skierowała się do wyjścia, Zygmunt Miernik rzucił w nią tortem.
Miernik to były działacz związkowy z Huty Katowice, internowany w stanie wojennym. Jest także członkiem Ruchu Byłych i Przyszłych Więźniów Politycznych „Niezłomni”. Wielokrotnie bardzo krytycznie wypowiadał się na temat polskiego wymiaru sprawiedliwości. Krótko po incydencie z tortem, w rozmowie z TVN24 twierdził, że nie ma żadnego dowodu: nagrania czy zdjęcia, które pokazywałoby, że to on rzucił ciastem. Miernik przyznał, że trzymał tort, ale zastrzegł, że nie jest to przestępstwo. – Skoro w „Wujku” górnicy sami się wystrzelali, to pani sędzia sama w siebie rzuciła tortem – podkreślał.
Początkowo został skazany przez sąd na 2 miesiące, a później w wyższej instancji już na 10 miesięcy pozbawienia wolności. Karę zaczął odbywać 2 sierpnia 2016 roku. Teraz, po niecałych 6 miesiącach, wychodzi na wolność. W jego sprawę zaangażował się zarówno Rzecznik Praw Obywatela Adam Bodnar, jak i prezydent Andrzej Duda, który proponował ułaskawienie mężczyzny. Miernik uważał jednak, że jedynym sprawiedliwym wyjściem w jego sytuacji będzie ponowienie procesu oraz kasacja wyroku.