Według ustaleń „Rzeczpospolitej”
tuż po wyjeździe z Zakopanego. Pomimo tego, auto wiozące wicepremiera oraz ministra nauki i szkolnictwa wyższego jechało dalej i dopiero w Krakowie Gowin przesiadł się do jednego z samochodów z kolumny prezydenta i nim dojechał do Warszawy.Informatorzy „Rz” przekazują, że w takich przypadkach, gdy spada ciśnienie w kole,
. Wymieniają, że w takich sytuacjach VIP przesiadał się do innego auta, „nawet policyjnego”, a w aucie z uszkodzoną oponą powinien zostać kierowca i czekać na lawetę.„Rzeczpospolita” opisuje, że przebita opona, na której dojechano do Krakowa została całkowicie zniszczona. W odpowiedzi na pytania dziennika dotyczące tego zdarzenia, Biuro Ochrony Rządu odpowiedziało, że nie doszło do złamania procedur.
„Omawiane zdarzenie nie wpłynęło na obniżenie poziomu bezpieczeństwa osoby ochranianej.
, natomiast samochody Biura Ochrony Rządu, przeznaczone do tej kategorii działań, zostały wyposażone w opony typu „run-flat” i niezbędne systemy bezpieczeństwa„ - brzmiała odpowiedź BOR. W przypadku wkładki ”run-flat„ dziennik zauważa, że nie można na niej przejechać więcej niż 80 kilometrów, powołując się na zalecenie producenta.
Wypadek prezydenta Andrzeja Dudy
Przypadek opisany przez „Rzeczpospolitą” przypomina wydarzenia z marca 2016 roku, gdy przez pękniętą oponę doszło do wypadku samochodu wiozącego prezydenta Andrzeja Dudę. 4 marca na autostradzie A4 w okolicach Lewina Brzeskiego doszło do incydentu z udziałem prezydenckiej limuzyny. Po tym jak w samochodzie eksplodowała opona, pojazd wpadł w poślizg i dzięki umiejętnościom kierowcy z Biura Ochrony Rządu nie doszło do poważniejszego wypadku.
Po tym jak „Rzeczpospolita” opublikowała artykuł dotyczący zajścia i faktu, iż w samochodzie założono stare opony oraz wykorzystano prezydenckie BMW niezgodnie z praktyką, pracę straciło kilku funkcjonariuszy BOR.
Czytaj też:
Macierewicz mówi o wypadku. „Nie był spowodowany przez...”