– Tak to było zaledwie rok temu, a tyle się zmieniło. Rok temu nie przyszłoby mi przez głowę, że mógłbym się państwu przedstawić: Dzień dobry Maciej Orłoś telewizja WP. Zastanawiałem się, jak wykorzystać tę okazję i powiem prawdę. O czym miałbym powiedzieć prawdę? Na przykład o instytucji, z którą byłem związany przez tyle lat. Nie bój się Artur (Artur Orzech, redaktor TVP, współprowadzący galę - przyp. red.), nie powiem. To są Telekamery. Ma być miło i przyjemnie. W związku z czym grzecznie przeczytam wygranych – powiedział Orłoś. Jego słowa wywołały lawinę komentarzy.
Jak do tych słów odnosi się Artur Orzech? – Po pierwsze, ja jestem człowiekiem radia i to jest moje naturalne środowisko. Z telewizją współpracuję. W odpowiedzi na to co mówił Maciek - my się z Maćkiem znamy lata całe, bardzo się - mam wrażenie - cenimy wzajemnie, więc raczej tego nie odbieram jako przytyk, tylko jak takie humoreski ze strony Maćka Orłosia. Maciek wie dokładnie, że ja w minionych 20 latach bardzo często rozdawałem jego autografy, ponieważ ludzie często nas mylili, szczególnie na początku tej naszej drogi telewizyjnej – przypomniał. – Jak mówię, nie odczytuję tego jako przytyku, tylko taką naturalną „Orłosiową swarę” przy prowadzeniu czy współprowadzeniu gali na żywo – zapewniał.
– Nie mam się czego bać. Dlatego, że ja nigdy nie byłem pracownikiem etatowym Telewizji Polskiej. Debiutowałem w telewizji w początku lat 90-tych. Nigdy mnie nikt nie wziął na żaden etat. Teraz też nie jestem na żadnym etacie. Jeśli jest projekt do zrealizowania, to współpracuję i czyniłem to na przestrzeni tych ponad 25 lat. I nie widzę powodu, żeby - nie wiem - bać się czegokolwiek, tym bardziej żartów scenicznych. Nie mam z tym problemu – podkreślał.