Prof. Jan Widacki podkreślał podczas konferencji prasowej, że postępowanie, w ramach którego zlecono opinię biegłych, dotyczy podejrzenia „fałszowania dokumentacji Lecha Wałęsy”. – To było przedmiotem tego postępowania – zaznaczył pełnomocnik byłego prezydenta.
Jak wyjaśniał prof. Widacki, postępowanie nie miało na celu wykazania, czy „Lech Wałęsa był agentem, czy nie”. – Dotyczyło tego, czy dokumentacja nie była fałszowana przez Służbę Bezpieczeństwa – mówił. Dodał, że w tym postępowaniu Wałęsa ma status pokrzywdzonego. – O tym warto pamiętać (że Wałęsa ma status pokrzywdzonego – red), w tym zgiełku, o tym się jakoś nie pamięta, i wychodzi na to, że to jakiś proces lustracji. Nie, to nie proces lustracji – powiedział prof. Widacki.
Ustalenia biegłych
Z opinii biegłych, którą zaprezentowano 31 stycznia na konferencji w Instytucie Pamięci Narodowej, wynika że podpis widniejący na zobowiązaniu o podjęciu współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa z 21 grudnia 1970 roku został nakreślony przez Lecha Wałęsę.
Biegli dysponowali materiałem porównawczym w postaci 142 dokumentów, które w latach 1963-2016 podpisał lub sporządził Lech Wałęsa, były to m.in. akta paszportowe, czy dokumenty z Kancelarii Prezydenta RP. Efektem prowadzonych od 20 maja 2016 do 23 stycznia 2017 roku badań jest licząca 235 stron opinia biegłych, którzy ustalili, że spośród wszystkich doniesień, sporządzonych przez TW "Bolka", zaledwie jedno nie ma autentycznego podpisu Lecha Wałęsy. W przypadku reszty biegli nie mieli wątpliwości i przekazali, że na nich podpisy nakreślił Lech Wałęsa.