– Krytycznie oceniam prezydenturę Lecha Wałęsy. Uważam, że wojna na górze, która wtedy trwała, była szkodliwa dla Polski. Obóz „Solidarności” tak szybko się podzielił, bo widać było emocje młodej demokracji. Wolałbym, żeby tamte wybory wygrał np. Tadeusz Mazowiecki, ale tak się nie stało – mówił szef Polskiego Stronnictwa Ludowego. – Wracając do wyprowadzenia wojsk radzieckich z Polski - niewątpliwa jest zasługa Lecha Wałęsy tutaj, jego twardemu stanowisku postawionemu w Moskwie. Starajmy się być obiektywni w tym – podkreślił.
Jak mówił Władysław Kosiniak-Kamysz, jest on „z pokolenia wolności, które wychowywało się w wolnej Polsce” . – Mam wdzięczność do Lecha Wałęsy, Andrzeja Gwiazdy i śp. Anny Walentynowicz. Mam poczucie wdzięczności do wszystkich, którzy przyczynili się do bezkrwawego lub jak najmniej krwawego przejścia w Polskę demokratyczną i doprowadzenia pociągu wolności do stacji, kiedy zrodziła się Polska demokratyczna. Do tego wątpliwości nie mamy – mówił. – Możemy różnie oceniać zdarzenia polityczne, możemy mieć krytyczny stosunek do AWS-u chociaż, które moim zdaniem zrobiło bardzo dużo złego choćby nawet w obszarze służby zdrowia, ale to są dywagacje historyczne – dodał.
Z opinii biegłych, którą zaprezentowano 31 stycznia na konferencji w Instytucie Pamięci Narodowej, wynika, że podpis widniejący na zobowiązaniu o podjęciu współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa z 21 grudnia 1970 roku został nakreślony przez Lecha Wałęsę.