W sobotę 4 lutego Grzegorz Dąbrowski zauważył na Twitterze, że podobizna i nazwisko Bartłomieja Misiewicza zniknęły ze strony kierownictwa MON. Wcześniej znajdował się on tam jako rzecznik i szef gabinetu politycznego Antoniego Macierewicza. Ministerstwo Obrony wyjaśniło na Twitterze, że Misiewicz obecnie przebywa na urlopie (wspominał o tym wcześniej m.in. rzecznik rządu Rafał Bochenek), a jego obowiązki szefa gabinetu politycznego pełni w zastępstwie Krzysztof Łączyński. W ostatnim czasie o Bartłomieju Misiewiczu znów było głośno m.in. w kontekście wizyty w białostockim klubie.
Czytaj też:
Misiewicz „zniknął” ze strony MON i BIP. Resort tłumaczy to... urlopem, a internauci spekulują
Co na ten temat sądzi opozycja?
Kolejny zwrot akcji w sprawie najsłynniejszego rzecznika resortu w Polsce na antenie Superstacji skomentowali przedstawiciele opozycji. – To kompromitujące, że rząd nie odwołuje tego urzędnika, bo on najzwyczajniej w świecie kompromituje polskie ministerstwo obrony narodowej – stwierdziła rzecznik.Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer. Agnieszka Ścigaj z Kukiz'15 zastanawiała się z kolei, „jak cennym ekspertem musi być pan Misiewicz”, skoro mimo tylu kompromitacji nie został odwołany.
– Obawiam się, że minister Macierewicz już szykuje jakieś miękkie lądowanie dla pana Misiewicza i jest tylko kwestią czasu, że dowiemy się, że nie wrócił on do apteki Aronia, gdzie jego miejsce, tylko zajmuje jakieś ważne stanowisko, czy to w MON, czy w spółce Skarbu Państwa – skomentował Marcin Kierwiński z Platformy Obywatelskiej.