Wypadek pani premier zdarzył się w miesięcznicę smoleńską i w kilka dni po tygodnicy wypadku ministra Maciarewicza. Nie wiem jak to się miało do kwartalnicy oponowego wypadku prezydenta ale dzięki ministrowi Błaszczakowi wiem, że nic nie jest bez znaczenia. Ponoć kierowca cinquecento przyznał się już do zamachu smoleńskiego i przedziurawienia opony prezydenta, jeszcze nad nim pracują by szczerze wyznał jak udało mu się zmontować spisek przeciwko Maciarewiczowi (na szczęście z panem ministrem nie było tego feralnego dnia Misia, jechał inną limuzyną co uratowało mu życie i ciało) (pisownia oryginalna - red.) – napisała na swoim profilu na Facebooku prof. Magdalena Środa.
„Pielgrzymki blokują całą jezdnię i nie ma mowy o wypadkach”
W dalszej części wpisu profesor zastanawia się dlaczego szefowa polskiego rządu jechała do domu służbowym samochodem. „A ja się tylko pytam, ubolewając nad ohydą tego zamachu i ranami pani premier, dlaczego w drogę do domu udawała się służbowym samochodem? I to z całą kawalkadą rycerzy, jak w czasach feudalnych? Czy korzystanie ze środków publicznej komunikacji jest dla tej władzy jakiś dyshonorem, nieprawidłowością? Bo zgodność czy niezgodność z przepisami mnie nie interesuje, PiS robi z nimi co chce, tym niemniej w wielu demokratycznych krajach premierzy korzystają z metra i pociągów. Czy u nas nie ma pociągów?” – zastanawia się Magdalena Środa. Profesor udzieliła również pewnej rady premier Beacie Szydło. „Na pewno w tamtą stronę (do Częstochowy) są pielgrzymki. Pani Premier mogłaby się z nimi zabrać...one blokują całą jezdnię i nie ma mowy o wypadkach” – czytamy na Facebooku.
Wypadek Beaty Szydło
Przypomnijmy, do wypadku kolumny samochodów Biura Ochrony Rządu doszło na ulicy Powstańców Śląskich w Oświęcimiu o godzinie 18:55 10 lutego. Kolumną podróżowała premier Beata Szydło. Według wstępnych ustaleń, gdy kolumna aut rządowych przewożąca premier Beatę Szydło wyprzedzała fiata seicento, 21-letni kierowca tego auta skręcił w lewo, czym zablokował drogę pojazdowi szefowej rządu. Kierowca Beaty Szydło, by zminimalizować szkody również odbił w lewo, jednak na poboczu znajdowało się drzewo, w które uderzył. W wyniku wypadku poszkodowana została premier Beata Szydło oraz dwóch funkcjonariuszy BOR, którzy znajdowali się razem z nią w samochodzie. Po badaniach w oświęcimskim szpitalu, w tym tomografii komputerowej głowy, zdecydowano o przetransportowaniu śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do jednego ze stołecznych szpitali. Rzecznik rządu Rafał Bochenek zapewnił jednak, że obrażenia szefowej rządu nie są poważne, a w stolicy przeprowadzone zostaną jedynie dodatkowe, choć rutynowe w takich sytuacjach, badania.