Film Agnieszki Holland zdobył na tegorocznym 67. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Berlinale statuetkę Srebrnego Niedźwiedzia, przyznawaną „dla filmu, który otwiera nowe perspektywy”. Jak sama mówi o swoim dziele, jest to „anarchistyczno-feministyczno-ekologiczny thriller z elementami czarnej komedii”. W ocenie polskiej reżyserki obraz został w większości przypadków znakomicie odebrany przez publiczność festiwalu.
– Myśmy się spotkali z fantastyczną zupełnie recepcją w Berlinie dla tego filmu i na ogół się on szalenie podobał – stwierdziła Holland w TVN 24. – Widownia zareagowała na ten film świetnie. Odebrali tę czarną komedię znakomicie i bardzo się śmiali. Mam nadzieję, że kiedy film zaistnieje w Polsce, to polska widownia również go odbierze z taką samą ciekawością i entuzjazmem jak widownia berlińska – mówiła.
Reżyserka dodała, że nagroda w Berlinie była dla niej wyjątkowo ważna jeszcze z jednego względu. – Parę lat temu tego samego srebrnego misia za to samo, poszerzanie granic kina i wytyczanie nowych perspektyw, otrzymał Andrzej Wajda, który był dla mnie kimś szalenie ważnym. Czuję się, jakbym została strażniczką płomienia – przyznała w rozmowie.