– Wyzwania stojące przed Bundeswehrą są wielkie jak nigdy przedtem – powiedział szefowa niemieckiego resoru obrony Ursula von der Leyen. Jak dodała, podjęto decyzję, że liczba żołnierzy zawodowych wzrośnie ze 178 tysięcy do 198 tysięcy w roku 2024. Do końca bieżącego roku mundur założyć ma około 5000 osób więcej niż nosi go w chwili obecnej. Ponadto do ponad 61 tysięcy wzrośnie liczba cywilnych pracowników wojska, co ma być odpowiedzią na rosnące zagrożenie w cyberprzestrzeni.
Decyzja Ursuli von der Leyen to pierwszy od zakończenia zimnej wojny i zjednoczenia Niemiec krok ku zwiększeniu zdolności niemieckiej armii. Dotychczas zarówno jej liczebność, jak i budżet, były ograniczane. Dla porównania w 1990 roku Bundeswehra liczyła 585 tysięcy żołnierzy.
Ruch Berlina jest równocześnie odpowiedzią na wezwanie prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki Donalda Trumpa, by kraje członkowskie NATO przeznaczały na obronność zapisane w Pakcie Północnoatlantyckim 2 proc, PKB. Równocześnie zapowiedź zwiększenia liczebności armii podzieliła scenę polityczną za naszą zachodnią granicą. Minister spraw zagranicznych Sigmar Gabriel (socjaldemokrata - red.) stwierdził, że państwa członkowskie NATO powinny skupić się na rozwiązywaniu powodów konfliktów u podstaw, nie zwiększaniu potencjału militarnego.