Ówczesny prezydent Bronisław Komorowski wizytował Toruń w maju 2015 roku. Na Rynku Staromiejskim w jego stronę podbiegł mężczyzna z uniesioną ręką, w której trzymał reklamówkę. Jak się potem okazało znajdowała się w nim reklamówka z wizerunkiem płodu i napisem „Ratuj mnie”. W drugiej ręce mężczyzna miał ulotki i zdjęcia płodów po aborcji. Po tym, jak został przekazany przez Biuro Ochrony Rządu w ręce policji, miał się szarpać z funkcjonariuszami i nie reagować na wezwania o zachowanie spokoju.
Fundacja Pro – Prawo do życia relacjonowała to zdarzenie inaczej: „Jeden z wolontariuszy fundacji próbował wręczyć prezydentowi ulotkę antyaborcyjną i zadać mu pytanie, czy warto bronić przepisów pozwalających na zabijanie nienarodzonych dzieci. Natychmiast zatrzymali go nieumundurowani funkcjonariusze, którzy wyskoczyli z nieoznakowanego samochodu i nie wylegitymowali się. Zatrzymanie wyglądało niezwykle brutalnie – panu Remigiuszowi wykręcono ręce i szarpano tak, że po drodze zgubił buty”.
W piątek, 3 marca, zapadł wyrok w tej sprawie. Zdaniem prokuratury Remigiusz D. miał inne zamiary niż przekazanie ulotek, i chciał zaatakować ówczesnego prezydenta. Oskarżony o napaść 35-latek usłyszał wyrok 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata. Sąd nakazał też Remigiuszowi D. przeprosić byłego prezydenta.