W poniedziałek 6 marca Lech Wałęsa za pośrednictwem Facebooka zaapelował do Marii Kiszczak. „Publicznie wzywam Panią do powiedzenia prawdy o tej »akcji teczkowej«, nie można uwierzyć by mąż Kiszczak tak Panią okłamał (wszystkie cytaty Lecha Wałęsy w pisowni oryginalnej – red.)” – napisał były prezydent. Wałęsa po raz kolejny stwierdził też, że materiały znalezione w domu zmarłego generała zostały podrobione, by „zohydzić go w oczach społeczeństwa”.
Z Marią Kiszczak skontaktowali się dziennikarze Fakt24.pl. Wdowa po gen. Czesławie Kiszczaku na łamach portalu zapewniała: – Mój mąż na pewno mnie nie okłamywał. Zawsze mówił mi prawdę. Jestem w stu procentach pewna, że nie powtarzam żadnych kłamstw, a to wszystko jest prawdą. Stwierdziła też, że po prostu przekazała do IPN materiały pozostawione przez jej zmarłego męża. Jak zaznaczyła, liczyła, że śledczy uszanują prośbę, by nie udostępniać zawartości teczek wcześniej, niż 5 lat po śmierci Wałęsy.
Do słów Marii Kiszczak odniósł się były prezydent. „Pani Kiszczak zeznanie Pana Gen. KISZCZAKA PRZED PROKURATOREM w IPN pod przysięga i nagranie na taśmie telewizyjnej wywiadu wyklucza możliwość napisania przez Gen tego listu do IPN, wyklucza tez by pisma znajdujące się w niby Teczkach traktować jako oryginały" – napisał Wałęsa.Jak wskazał „śmiertelny bój” między Kiszczakiem i Wałęsą toczył się na drodze legalnej i tajnej. „Na drodze prawdy legalnej nigdy nie byłem współpracownikiem sb i Gen to potwierdza natomiast na drodze walki tajnej Gen.wrabiał, mnie w agenturalność co miało odbierać poparcie społeczne i niszczyć autorytet” – napisał były przywódca „Solidarności”.