Szczyty Rady Europejskiej zazwyczaj kończone są wydaniem dokumentu stanowiącego podsumowanie dyskusji oraz podjętych decyzji i zobowiązań – konkluzji. Czwartkowe spotkania przywódców państw unijnych zakończyło się jednak wydaniem: Konkluzji Przewodniczącego Rady Europejskiej. To wybieg prawny i odpowiedź na słowa szefowej polskiego rządu, która po wyborze Donalda Tuska zapowiedziała, że nie podpisze konkluzji ze szczytu.
Czytaj też:
Twarde stanowisko Szydło. „Nie będę przyjmować konkluzji z tego szczytu”
W związku z faktem, iż konkluzje wydał przewodniczący, żaden z szefów rządów lub przywódców państw nie musiał pod dokumentem składać podpisu. Nie był to pierwszy raz, gdy zastosowano taką praktykę. Dokument zatytułowany w ten sam sposób został wydany po nieformalnym szczycie Rady Europejskiej na Malcie. Jest to możliwe w sytuacji, w której zgromadzeni na posiedzeniach RE przywódcy nie podejmują decyzji, które wiązałyby co do ich wykonania państw, a zarazem do ich podjęcia niezbędny byłby konsensus. W związku z tym, że Traktat o Unii Europejskiej nie wymaga jednomyślności, a jedynie większości kwalifikowanej przy wyborze przewodniczącego, głosowanie nad reelekcją byłego premiera, nie mogło stanowić przyczyny do unieważnienia decyzji szczytu.
Poza wyborem Donalda Tuska, tematami Rady Europejskiej były: kwestie migracyjne, gospodarcze, bezpieczeństwa oraz integracja z państwami regionu Bałkanów Zachodnich.
W dokumencie znalazło się także zdanie, które wprowadzono w celu zablokowania możliwości zaskarżenia decyzji szczytu przez stronę polską. „Rada Europejska dyskutowała nad załączonym dokumentem. Nie osiągnięto konsensusu - zapisy zostały poparte przez 27 państw członkowskich – jednak ze względu na powody niezwiązane z jego meritum” - wskazano.
Czytaj też:
Europejscy przywódcy poparli Donalda Tuska. Polak pozostanie szefem Rady Europejskiej