Kurmanbek Bakijew doszedł do władzy w Kirgistanie w 2005 roku (podczas Rewolucji Tulipanów), a w 2010 roku ją utracił (także podczas rewolucji). Tuż po tym udał się na Białoruś, gdzie się ukrywa od prawie 7 lat, a władze chronią go przed ekstradycją. Bakijew został uznany winnym organizowania brutalnego tłumienia protestów antyrządowych – spoczywa na nim odpowiedzialność za śmierć niemal setki osób. Jest też zaocznie skazany za nadużywanie władzy podczas prezydentury oraz za tuszowanie przestępstw.
W wywiadzie dla radia Svoboda Bakijew opowiedział o tym, jak teraz żyje na Białorusi. Ujawnił, że współpracuje, jako konsultant, ze swoimi dawnymi partnerami biznesowymi. – Nie jestem zbyt przeciążony pracą, bardziej zajmuję się dziećmi i wnukami – powiedział. Bakijew wspomniał również, że otrzymał działkę, 1,5 tys. metrów kwadratowych, i od pięciu lat buduje tam dom. – Liczę, że wiosną skończymy remont i tam się wprowadzimy – dodał.
Telewizja Bełsat zauważa, że działka, o której wspomina były prezydent Kirgistanu mieści się w „w najbardziej prestiżowym punkcie stolicy” a nieruchomość jest wyceniana na dwa miliony dolarów. „Co to może być – prezent od białoruskich władz, czy rodzinne gniazdko zbudowane z oszczędności Bakijewa przeznaczonych na »czarną godzinę<
– Teraz mieszkamy w Drozdach (dzielnica rządowa w Mińsku – od red.), płacimy czynsz, za wodę i prąd. Nie wisimy na szyi u państwa białoruskiego. Nie płacimy też za „nieróbstwo”, bo żona pracuje – zapewniał Bakijew. Nazgul Tołmuszewa, żona Bakijewa, młodsza od niego o 30 lat, jest dyrektorem hotelu „Mińsk”.