Ustawa, o której ostatnio sporo debatuje się u naszych zachodnich sąsiadów, ma określać zarówno prawa i jak i obowiązki muzułmanów żyjących w Niemczech. Ma ona doprecyzować m.in. wyższość niemieckiego prawa nad nakazami islamu, regulować prawny status organizacji muzułmańskich i związków wyznaniowych czy też wprowadzić zakaz finansowania meczetów przez sponsorów spoza kraju (wraz z tym zapisem pojawia się wątek utworzenia rejestru meczetów, który zawierałby istotne informacje na temat ich źródeł finansowania).
Te propozycje — jak zauważa Deutsche Welle — spotykają się z coraz szerszą akceptacją polityków Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej, obecnie rządzących w RFN (wspólnie z CSU i SPD). W ostatnich dniach kilku czołowych działaczy CDU wypowiadało się pozytywnie w tej kwestii. Za ustawą ws. islamu w Niemczech opowiedziała się m.in. Julia Kloeckner, wiceprzewodnicząca CDU, która szefuje chadekom w Nadrenii-Palatynacie, czy też Jens Spahn, członek prezydium CDU. To zdanie podziela też Carsten Linnemann, który chce nawet, by ustawa ws. islamu znalazła się w programie CDU podczas tegorocznych wyborów.
Choć liczba zwolenników ustawy rośnie, pojawiają się też głosy negujące jej zasadność. Swój sprzeciw zgłosił m.in. Volker Kauder, przewodniczący klubu parlamentarnego CDU/CSU w Bundestagu, który przekonywał, że taka ustawa nie jest potrzebna. Zdaniem Kaudera dotychczasowe zapisy konstytucji zupełnie wystarczają. Jak wskazywał, jeżeli w „niemieckich meczetach nawołuje się do nienawiści”, to można się z tym „bez problemów uporać”, bez wprowadzania ustawy.