Według Sadosia, wicedyrektor Departamentu Polityki Wschodniej MSZ przekazał mu protest strony polskiej i zażądał wyjaśnień w związku z dwoma incydentami.
Chodzi o odmowę wjazdu na terytorium Białorusi, jaka spotkała w piątek wicemarszałka Putrę oraz o decyzję administracyjną władz białoruskich o zamknięciu Domu Polskiego w Baranowiczach.
"Przedstawiciel Ambasady Republiki Białorusi zobowiązał się do skomunikowania się ze swoimi władzami i przedstawienia stosownych wyjaśnień" - napisał rzecznik MSZ w oświadczeniu przekazanym PAP.
Putra miał na Białorusi spotkać się z szefową tamtejszego Związku Polaków Andżeliką Borys, by - jak powiedział - omówić z nią priorytety Senatu w sprawie pomocy naszym rodakom mieszkającym w tym kraju.
Wicemarszałek relacjonował, że na granicy polsko-białoruskiej miejscowi funkcjonariusze straży granicznej poinformowali go, iż "prawo białoruskie nie przewiduje wjazdu na teren kraju wicemarszałka polskiego Senatu".
Putra dodał, że spędził na granicy około godziny. Zaznaczył, że rozmowa z urzędnikami białoruskimi odbyła się w "bardzo kulturalnej" atmosferze. "Być może to jest tak, że białoruscy urzędnicy niższego szczebla nie mogli podjąć decyzji i musieli się skonsultować" - powiedział wicemarszałek.
Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz napisał w oświadczeniu przesłanym w piątek PAP, że Putra jechał na Białoruś jako reprezentant Senatu, który jest patronem polskiej diaspory.
"Decyzja władz białoruskich (o niewpuszczeniu Putry) jest łamaniem podstawowych praw obowiązujących w stosunkach międzynarodowych. Stanowi przejaw szykan stosowanych wobec Polaków przez reżim Łukaszenki" - podkreślił Borusewicz.
Andżelika Borys powiedziała PAP, że wicemarszałek miał się spotkać z kierownictwem ZPB. "To miała być robocza wizyta na początku roku. Marszałek chciał się dowiedzieć, jak wygląda sytuacja" - dodała.
W jej ocenie, niewpuszczenie Putry na Białoruś to próba blokady Związku Polaków. "Chodzi o to, byśmy nie mogli się z nim spotkać i przekazać bezpośrednio informacji" - uznała Borys.
"Jest to związane także z tym, że mimo wszystkiego, co się stało, nadal jesteśmy silni i prowadzimy działalność. Władze postanowiły więc to zablokować" - dodała.
Przypomniała, że wicemarszałek Senatu nie jest pierwszym przedstawicielem Polski, którego nie wpuszczono na Białoruś, gdy udawał się na spotkanie z ZPB.
W grudniu 2005 r. białoruscy pogranicznicy nie przepuścili doradcy premiera Michała Dworczyka, latem zeszłego roku prezesa Wspólnoty Polskiej Andrzeja Stelmachowskiego, a latem 2005 roku grupy polskich deputowanych do Parlamentu Europejskiego z wiceprzewodniczącym PE Jackiem Saryuszem-Wolskim.
"To jest celowe działanie, by nas izolować i przedstawiać zupełnie inną informację, niż my przedstawiamy" - oceniła Borys.
Wyraziła przypuszczenie, że niewpuszczenie Putry na Białoruś ma związek z wyznaczonym na wtorek procesem szefa grodzieńskiego oddziału ZPB Mieczysława Jaśkiewicza, oskarżonego o chuligaństwo za rzekomą bójkę po pijanemu. ZPB ocenia sprawę jako prowokację białoruskich służb specjalnych.
Rzecznik prasowy Ambasady Białorusi w Warszawie Dmitrij Wybornyj, komentując w rozmowie z PAP sprawę niewpuszczenia na teren jego kraju wicemarszałka Putry, oświadczył: "Białoruś nigdy nie była inicjatorem wprowadzenia zakazu wjazdu na swoje terytorium obywateli innych państw oraz wprowadzania różnego rodzaju list z zakazami wjazdów".
ab, pap