Portal France24 przypomina, że wcześniej były prezydent Jacques Chirac, a także Francoise Hollande, którego kadencja dobiega końca, przepraszali za rolę, jaką odegrali ich rodacy w obławie Vel d’Hiv. W dniach 16-17 lipca 1942 roku proniemiecki rząd Vichy zaangażował około 9 tys. policjantów, którzy w Paryżu i okolicach zatrzymali ponad 13 tys. osób pochodzenia żydowskiego. Były one przetrzymywane na terenie krytego toru kolarskiego tzw. Vélodrome d’Hiver, od którego wydarzenie wzięło swoją nazwę. Po pięciu dniach zatrzymani trafili do obozów przejściowych – Drancy, Pithiviers, Beaune-la-Rolande, a stamtąd wywieziono ich do Auschwitz-Birkenau.
W wyemitowanym w niedzielę na antenie telewizji LCI wywiadzie Marine Le Pen stwierdziła, że „nie sądzi, by Francja była odpowiedzialna za Vel d’Hiv”. – Generalnie uważam, że jeśli powinno się mówić, że ktoś jest odpowiedzialny, to osoby, które w tamtym czasie sprawowały władzę. To nie Francja – wyjasniła. Przywódczyni Frontu Narodowego stwierdziła też, że „uczono dzieci, że mają wszelkie powody, by krytykować kraj, i widzieć tylko, być możne, najciemniejsze aspekty naszej historii”. – Dlatego też chcę, by znowu stały się dumne z bycia Francuzami – zaznaczyła.
Córka swojego ojca
Kontrowersyjne słowa Le Pen podchwycił natychmiast jej kontrkandydat Emmanuel Macron. Jej wypowiedź określił mianem "poważnego błędu". – Niektórzy zapomnieli, że Marine Le Pen jest córką Jean-Marie Le Pena – skomentował w rozmowie z telewizją BFM. Ojciec kandydatki na prezydenta od początku lat 90. co najmniej 9-krotnie był skazywany za wypowiedzi o charakterze rasistowskim bądź za negowanie Holocaustu.
W wydanym wieczorem oświadczeniu Le Pen broniła swojej wypowiedzi. Jak stwierdziła, prawowity rzad francuski w trackie II wojny światowej miał swoją siedzibę w Londynie. – Reżim z Vichy to nie była Francja – podkreśliła polityk, dodając, że kolaborująca z hitlerowcami władza była „nielegalna”.