Mariusz Marasek, który pełni funkcję pełnomocnika MON Antoniego Macierewicza do sprawy Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO 19 kwietnia wydał oświadczenie, będące odpowiedzią na ostatnie artykuły, zawierające nieprawdziwe treści, które pojawiały się w prasie i na portalach internetowych. „Informuję, że zamieszczone w internecie teksty podpisywane przez blogera posługującego się pseudonimem Aleksander Ścios nie są mojego autorstwa. Nie identyfikuję się z tekstami osoby używającej tego pseudonimu. Jednocześnie pragnę podkreślić, że w związku z naruszeniem moich dóbr osobistych wystąpię na drogę sądową” – czytamy w oświadczeniu Maraska.
W ostatnim czasie pojawiło się wiele publikacji sugerujących, że Marasek to tak naprawdę bloger Aleksander Ścios, który w przeszłości pisał dla „Gazety Polskiej” czy Salon24.pl. Obecnie Ścios prowadzi blog „Bez Dekretu” i powiązane z blogiem konto na Twitterze. Temat tego, kim naprawdę jest Ścios powrócił, gdy bloger zamieścił tekst „Esbecki gambit czy mat Macierewicza?”, w którym sugerował, że byłe środowisko WSI prowadzi brudną grę przeciwko szefowi MON. Ten tekst ukazał się w momencie, gdy na Macierewicza spadała lawina krytyki w sprawie Bartłomieja Misiewicza, a pojawiały się także odpryski w relacjach szefa MON z prezydentem i niejasności co do obecnego stanu Wojska Polskiego.
Blogerzy Salonu24 jeszcze w 2014 roku informowali, że Ścios to tak naprawdę Mariusz Marasek, już wtedy bliski współpracownik Antoniego Macierewicza. Sprawą Ściosa zainteresował się też Tomas Forro, słowacki dziennikarz, który zajmował się tematyką CEK NATO, współtworzonego z sąsiadami z południa. Jak relacjonował Forro, umówił się z Maraskiem i podczas tego spotkania stało się dla niego jasne, że to właśnie Marasek ukrywa się za pseudonimem Ścios.