W czwartek 27 kwietnia izraelskie rakiety uderzyły w cel położony niedaleko stolicy Syrii, wywołując potężną eksplozję. Rebelianci walczący z reżimem Baszara al-Asada doliczyli się 5 pocisków. Jak podaje libańska telewizja powiązana z Hezbollahem, zniszczone zostały magazyny i zbiorniki paliwa w okolicy lotniska pod Damaszkiem. Z kolei źródła izraelskie informują o zlikwidowanym magazynie broni, wykorzystywanym przez najemników uczestniczących w walkach na terenie Syrii, a także przez przemytników broni, wrogich Izraelowi.
– Mogę potwierdzić, że zdarzenie w Syrii całkowicie pokrywa się z polityką Izraela, by przeciwdziałać przemytowi zaawansowanej broni z Iranu przez Syrię do Hezbollahu. Naturalnie, nie zamierzam rozwijać swojej wypowiedzi na ten temat – przekazał mediom szef izraelskiego wywiadu Jisrael Kac. Przypomniał, iż Izrael zapowiadał wcześniej, że będzie zdecydowanie odpowiadał na próby dozbrajania swoich przeciwników - w tym wypadku Iranu i wspieranego przez ten kraj Hezbollahu. Nalotu nie komentuje armia, której rzeczniczka odmówiła dziennikarzom wypowiedzi.