W piątek 5 maja kilkoro posłów PO w siedzibie MON otrzymało możliwość zapoznania się z dokumentami związanymi z postępowaniem przetargowym na zakup śmigłowców dla wojska. – Można postawić tezę, że w MON powstał alternatywny ośrodek decyzyjny, coś na kształt grupy trzymającej władzę, która poza oficjalnymi kanałami, poza Inspektoratem Uzbrojenia, prowadziła nieformalny nadzór nad postępowaniem przetargowym dotyczącym caracali. Wiele z tych spraw będzie musiało być jeszcze wyjaśnionych – mówił Cezary Tomczyk. Wskazał, że poza Wacławem Berczyńskim, dostęp do częściowo niejawnej dokumentacji mieli także Kazimierz Nowaczyk i Bartłomiej Misiewicz. Do słów parlamentarzystów z PO po krótkim czasie odnieśli się wiceministrowie obrony narodowej.
Czytaj też:
Tomczyk: Dostęp do dokumentacji ws. caracali miał nie tylko Berczyński, ale też Nowaczyk i Misiewicz
– Nie mam wiedzy o każdym pracowniku ministerstwa, jak np. o dr Berczyńskim. Prosiliśmy kolegów z Platformy Obywatelskiej na danie nam czasu, na znalezienie tych informacji. Jednak tego nie zrobili, a ja teraz mogę powiedzieć, że dr Berczyński miał takie poświadczenie bezpieczeństwa – powiedział wiceszef MON Bartosz Kownacki. – Cała dyskusja w tej sprawie jest oparta na insynuacjach i nieprawdziwych zarzutach. Dr Berczyński nie miał żadnego wpływu na negocjacje offsetowe – zapewnił Kownacki.
– Art. 34 ustęp 5. ustawy o dostępie do informacji niejawnej mówi, że szef MON może nadać takie dostępy osobie, która stara się o takie certyfikaty bezpieczeństwa. Takie upoważnienie w oparciu o przepisy prawa się wydaje. Dr Berczyński takie upoważnienie dostał. W żaden sposób nie można twierdzić, że niezgodnie z prawem otrzymał dostęp do informacji. Tak się postępuje przy certyfikatach do informacji niejawnej. Posłowie PO nie poczekali na naszą informację, tylko wyszli do dziennikarzy i zaczęli głosić swoje tezy – podsumował Kownacki.
– Wszystkie osoby, które zostały wymienione przez posłów PO, jako rzekomo mające wpływ na przebieg negocjacji offsetowych: dr Berczyński, dr Nowaczyk oraz dyrektor Misiewicz – wszystkie te osoby nie miały nic wspólnego z dokumentacją dotyczącą postępowania offsetowego ani z samym postępowaniem offsetowym - wskazał wiceminister Dworczyk.
Sekretarz stanu wyjaśnił, że wymienione przez parlamentarzystów osoby miały dostęp do archiwalnych dokumentów dotyczących postępowania prowadzonego na dostarczenie śmigłowców dla wojska. Postępowania – jak zaznaczał, które zakończone zostało we wrześniu 2015 roku. – Minister obrony narodowej mógł upoważnić wskazaną przez siebie osobę do zapoznania się z tą archiwalną dokumentacją, która dotyczyła zakończonego we wrześniu 2015 postępowania – podkreślił.