– Podsumuję swoje rządy po czterech latach. Oczywiście, popełnialiśmy błędy, bo nie myli się ten, kto nic nie robi. Najważniejsze jednak, że potknięcia nie mają wpływu na realizację tego, co sobie zaplanowaliśmy. Realizujemy program, z którym szliśmy do wyborów, i pozytywne tego efekty widać na każdym kroku – mówiła Beata Szydło w rozmowie z dziennikarzami „Rz”. Podkreślała, że rząd PiS nie może sobie pozwolić na kolejne wpadki wizerunkowe, i że „czas limuzyn się skończył! – Ministrowie jasno ode mnie o tym usłyszeli. (...) Jesteśmy zespołem. Jeśli jeden zawodnik nie nadąża, to trzeba go wymienić. Jesteśmy jedną drużyną, która nie tylko musi być zwarta i lojalna wobec siebie, ale także zdyscyplinowana, bo tylko wtedy zrobimy to, co obiecaliśmy Polakom – mówiła.
Premier nie chciała podać żadnych terminów odnośnie zapowiadanej od dawna rekonstrukcji rządu. – Na razie uważnie się przyglądam – rzuciła. – Nie chcę mówić o terminach, żeby nie zaczęły się dywagacje w mediach. Każdy z ministrów zdaje sobie sprawę z odpowiedzialności za swój resort – dodała. Przyznała również, że sama nie może być pewna, że utrzyma posadę do końca kadencji. Przyznała, że wiele zależy od Jarosława Kaczyńskiego. – Rząd jest emanacją partii. Rząd wywodzi się z partii. Byłoby nienaturalne, gdyby lider partii nie był w stałym kontakcie z premierem rządu, który partia powołała do życia – stwierdziła.