Radosław Sikorski, który w 2010 roku sprawował funkcję szefa polskiego MSZ, w rozmowie z dziennikarzami przyznał rację politykom PiS, którzy naciskali na przeprowadzenie ekshumacji. Widząc efekty pracy prokuratury stwierdził, że są one robione na poważnie. Jak sam przyznał, spodziewał się czegoś zupełnie innego. – Mówiąc szczerze, myślałem, że rząd PiS robi je po to, by dosypać trotylu i udowodnić zamach. Jednak są one rzetelne – stwierdził na antenie TVN.
Jednocześnie minister stanowczo zadeklarował, że nie czuje się zobowiązany do przepraszania polityków Prawa i Sprawiedliwości za dotychczasowy opór przed ekshumacjami i krytykę. – Przepraszać powinno się za winy, a tu rada ministrów nie podejmowała żadnych decyzji – zwracał uwagę polityk Platformy Obywatelskiej. Jego zdaniem błąd leżał po stronie rosyjskich patomorfologów i to na nich zrzucał odpowiedzialność za m.in. pomieszanie ciał w trumnach ofiar katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku.
Trumna generała
Wypowiedź Sikorskiego była reakcją na oświadczenie Prokuratury Krajowej, która w rozmowie z portalem gazeta.pl potwierdziła poniedziałkowe doniesienia „Faktu”. Dziennik jako pierwszy poinformował, że po ekshumacji zmarłego w katastrofie smoleńskiej gen. Bronisława Kwiatkowskiego w jego trumnie znaleziono szczątki jeszcze siedmiu innych osób.
Od listopada zeszłego roku przeprowadzonych zostało już ponad 20 ekshumacji ciał osób, które zginęły pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku. W poniedziałkowym wydaniu „Fakt” przytacza szokujące rezultaty badań szczątków złożonych w trumnie gen. Bronisława Kwiatkowskiego, Dowódcy Operacyjnego Sił Zbrojnych RP, które ekshumowano 4 kwietnia. Biegli ustalili, że oprócz ciała tragicznie zmarłego wojskowego, w trumnie znajdowały się szczątki jeszcze siedmiu innych osób. Rzeczniczka Prokuratury Krajowej Ewa Bialik w odpowiedzi na pytania dziennikarzy portalu gazeta.pl potwierdziła informacje rodziny gen. Bronisława Kwiatkowskiego.