Minister wyjaśnił, że jego partia do rozmów o wspólnym starcie w wyborach z PiS przystąpiła z założeniem, by mieć wspólne listy do sejmików wojewódzkich. Jak zaznaczył, jego zdaniem, te wybory są „bardzo upolitycznione”. – Powinniśmy mieć w miarę możliwości jak najszerzej wspólnych kandydatów w miastach prezydenckich, a co do wyborów na niższych szczeblach, a więc powiaty, gminy, wójtowie, burmistrzowie tutaj decyzje powinny należeć do struktur lokalnych obu partii – tłumaczył Gowin.
Podkreślił przy tym, że działacze Polski Razem nie mają pełnej dowolności w wyborze politycznych partnerów w wyborach samorządowych. – My jesteśmy partią centroprawicową i dla wszystkich naszych działaczy jest samo przez się oczywiste, że w tym kręgu na prawo od centrum, w centrum należy szukać partnera – wskazał. Wicepremier zaznaczył, że z jego punktu widzenia najwłaściwszym partnerem, obok Zjednoczonej Prawicy, jest tzw. antysystemowa prawica, jak np. kukizowcy.
Jarosław Gowin zapewnił jednocześnie, że nigdy nie miał ochoty wychodzić z koalicji z PiS, choć niektóre projekty, jak ustawa "apteka dla aptekarza", mu nie odpowiadają. – Alternatywą jest koalicja Platforma, PSL, .Nowoczesna i jakaś forma lewicy. My możemy, my obóz rządowy, możemy popełniać różne błędy, każdy z nas te błędy popełnia, ale alternatywą dla nas jest prawdziwa dżuma – zaznaczył.