Samorządy - jak opisuje „Rzeczpospolita” - zachodzą w głowę, skąd wziąć pieniądze dla zwalnianych nauczycieli. Dziennik wskazuje, że choć zapowiadana przez minister edukacji Annę Zalewską reforma miała być „bezkosztowa” i nie miała wpłynąć na nauczycielskie etaty, rzeczywistość przedstawia się zupełnie inaczej.
Nauczycielom, którzy będą zwalniani w związku z likwidacją gimnazjów lub zmianom w strukturach szkół podstawowych, samorządy będą musiały wypłacić pieniądze z tego tytułu. Na przykład w Katowicach odprawy otrzyma 20 nauczycieli, co będzie kosztowało miasto ponad 377 tys. złotych (przy założeniu, że zwolnienia obejmą tylko nauczycieli dyplomowanych). Oprócz zwolnień reforma przyspiesza też decyzję nauczycieli o przejściu na emeryturę lub też na zmniejszenie wymiaru ich pracy. W przypadku Łodzi mowa o około 550 tys. złotych na samo utrzymanie nauczycieli w stanie nieczynnym przez pół roku.
„Rzeczpospolita” zapytała resort oświaty, czy zamierza pomóc samorządom zarówno w sprawie zwalnianych nauczycieli. MEN odpowiedziało, że ma przygotowane 167 mln zł na wdrożenie kosztów reformy i że w tej kwocie zawierają się też pieniądze na odprawy dla nauczycieli. Tyle tylko, że te dodatkowe środki z MEN muszą być przeznaczone także na modernizację placówek oświaty w związku z reformą.