Po sobotnich wydarzeniach na Krakowskim Przedmieściu, gdzie protestujący ponownie chcieli zablokować przemarsz uczestników miesięcznicy smoleńskiej, kilku osobom postawiono zarzuty. Wśród nich jest Władysław Frasyniuk, były opozycjonista z czasów PRL. Mariusz Błaszczak przekonywał, że słuszne jest oskarżenie części demonstrujących o „złośliwe przeszkadzanie w wykonywaniu aktu religijnego”.
– Kiedy szliśmy odmawialiśmy różaniec, od katedry aż pod pałac prezydencki. To jest niewątpliwie akt religijny – zaznaczył Błaszczak. – Na wysokości kościoła św. Anny usiedli na ulicy i próbowali zablokować uroczystość, akt religijny, odmawianie różańca jest aktem religijnym. Więcej, oni krzyczeli „do kościoła”, tak jak za komuny do krypty – dodał.
Czytaj też:
„Mam w d**** prawo”. Nowe nagranie pokazuje interwencję policji wobec Frasyniuka
Minister odniósł się też do kwestii postawienia zarzutów Władysławowi Frasyniukowi. Jak stwierdził, sąd rozstrzygnie, czy rzeczywiście doszło do naruszenia nietykalności cielesnej policjanta. – Natomiast Władysław Frasyniuk jest kimś takim, jak literat radziecki za czasów PRL, pamięta pan tą anegdotę z Antonim Słonimskim. Otóż na zjeździe literatów na Krakowskim Przedmieściu literat radziecki zapytał Antoniego Słonimskiego, gdzie może się wysikać. Otóż Antoni Słonimski powiedział mu, że pan to może wszędzie. Władysław Frasyniuk też jest takim kimś, kto ma stać ponad prawem, on może wszystko. On może łamać prawo, dlatego że był w Unii Demokratycznej, był w Unii Wolności, a teraz jest w KOD – wyjaśnił obrazowo.
Czytaj też:
Frasyniuk: Kaczyńskiemu w tej sprawie nie wierzy już połowa PiS. Rozważam skargę