– Pozostawmy sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold wyjaśnienie tej bulwersującej sprawy, gdzie Polacy stracili oszczędności życia przez to, że nie było odpowiedniego nadzoru ze strony państwa. A można też odnieść wrażenie, że było przyzwolenie ze strony niektórych instytucji i ważnych polityków na to, aby ten proceder miał miejsce – stwierdziła szefowa polskiego rządu.
Premier Beata Szydło podkreśliła, że „wszystkie zmiany, które w tej chwili wprowadza rząd PiS m.in. w uszczelnieniu systemu podatkowego czy zmiany dotyczące przepisów finansowych zmierzają ku temu, by Polacy czuli się bezpieczni by mieli poczucie, że państwo stoi po ich stronie”. – Jako podatników, jako ludzi, którzy chcą mieć pewność, że jeżeli zaufają jakiejś instytucji, to ta instytucja tego zaufania nie zawiedzie – powiedziała premier dodająć, że „bezpieczeństwo jest najważniejsze, w każdym wyniarze życia”.
– I to jest obowiązek państwa, i my to realizujemy. Nasz rząd PiS to realizuje – zaznaczyła premier.
Marcin P. przed sejmową komisją śledczą
W środę przed komisją śledczą ds. afery Amber Gold odbyło się przesłuchanie Marcina P. Twórca Amber Gold powiedział, że w jego opinii działalność firmy była „jasna i klarowna”. Świadek zeznał, że miał przecieki z ABW, a część z nich pochodziła od dziennikarzy. – Nie mam celu, żeby kogokolwiek pogrążać. Jeśli ktoś myśli, że liczę na współpracę z państwem, bo dzięki temu coś dostanę, to jest w błędzie. Na nic nie liczę z państwa strony – zaznaczył twórca Amber Gold. P. powiedział, że w OLT nie zarobił ani złotówki, a w Amber Gold około 20 milionów złotych w ciągu całej działalności. – Pewnie też byłbym rozczarowany, gdybym stracił środki, ale są warunki umowy. Przychodząc do Amber Gold czy funduszu inwestycyjnego, każdy ponosi ryzyko, że te środki mogą nie zostać odzyskane. Ja nie jestem w stanie każdemu zakazać ryzykaJest jednak dość sporo osób, które w Amber Gold zarobiły zdecydowanie więcej niż zakładała umowa – stwierdził Marcin P.