"Wprost" dotarł do dokumentu z biura administracji i spraw obywatelskich dzielnicy Praga Południe. Urzędnicy napisali w nim: "17.08.2004 r. Dąbrowski złożył do tutejszej Delegatury wniosek o wydanie wtórnika prawa jazdy. Nie został wydany z uwagi na fakt, iż wyżej wymieniony nie poddał się kontrolnemu sprawdzeniu kwalifikacji (zgodnie z wnioskiem Komendanta Stołecznego Policji w Warszawie z dnia 09.04.1996 r. nr WRD II 1650/96) w związku z wielokrotnym naruszeniem przepisów i zasad bezpieczeństwa ruchu drogowego". Dotarliśmy też do wniosku Dąbrowskiego o wydanie wtórnika. Obecny wojewoda napisał w nim, że nie ma zatrzymanego prawa jazdy, nie ma cofniętego uprawnienia do kierowania pojazdami oraz, że zgubił prawo jazdy.
Czy Wojciech Dąbrowski popełnił przestępstwo? Jak powinny być traktowane takie sprawy, zapytaliśmy specjalistę. - To jest klasyczne poświadczenie nieprawdy ścigane z art. 272 kodeksu karnego - powiedział nam dr Kazimierz Pawelec, autor komentarza do ustawy o ruchu drogowym. Za poświadczenie nieprawdy grozi kara do trzech lat więzienia.
Co na to wojewoda? Podczas rozmowy telefonicznej z "Wprost" Wojciech Dąbrowski kilkakrotnie podawał różne wersje zdarzeń. Najpierw powiedział, że nie występował o wtórnik prawa jazdy. Za chwilę sobie przypomniał, że o niego jednak występował. Co napisał we wniosku? - Nie pamiętam. Składałem go, bo skradziono mi dokumenty. Byłem napadnięty - mówił Dąbrowski. Kiedy zapytaliśmy go, w jakiej miejscowości i w którym komisariacie zgłaszał napad, znowu zapomniał. W kolejnej rozmowie całą winę próbował zrzucić na urzędników i policjantów, którzy rzekomo mieli mu powiedzieć, że jego punkty karne zostały anulowane.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że Dąbrowski już pięć razy próbował zdać ponowny egzamin na prawo jazdy. Bezskutecznie: trzy razy oblał go w 2004 r. i dwa razy w 2005 r. Po wyroku za jazdę po pijanemu na rowerze musi odłożyć kolejne próby przynajmniej o dwa lata.
Wbrew temu, co mówił wojewoda i broniący go politycy PiS, Dąbrowski przed pechową jazdą na rowerze nie wypił z pewnością tylko jednego piwa. "Wprost" dotarł do treści zeznań policjantów, którzy go zatrzymali w maju 2006 r. Wynika z nich, że Dąbrowski był mocno pijany. Funkcjonariusze wydziału wywiadowczego Komendy Stołecznej Policji zeznali przed sądem, że zauważyli Dąbrowskiego nocą i jechali za nim kilkaset metrów. Rowerzysta jechał zygzakiem i wywracał się. Kiedy dali sygnał do zatrzymania, Dąbrowski próbował wjechać z ulicy na chodnik. Znowu się przewrócił. Funkcjonariuszom, którzy go zatrzymali tłumaczył, że zgłodniał, a w domu nie miał nic do jedzenia i wyjechał do baru. Nie ukrywał, że pił alkohol. Od razu powiedział, że wypił dwa półlitrowe piwa. - Albo ma słabą głowę, albo nas robił w konia. My go badaliśmy alkomatem prawie 6 godzin od wypicia tych piw i po jedzeniu, a miał 0,75 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Średnio zbudowany mężczyzna ma takie stężenie po czterech piwach - twierdzi jeden z funkcjonariuszy.
Czy wojewoda Wojciech Dąbrowski zostanie odwołany? Nie udało się nam uzyskać odpowiedzi w tej sprawie od rzecznika prasowego rządu Jana Dziedziczaka.