Dziennik przypomina, że Krzysztof Kwiatkowski od listopada ubiegłego roku ma status podejrzanego w śledztwie dotyczącym ustawiania konkursów na wysokie stanowiska w Najwyższej Izbie Kontroli. Kwiatkowski utrzymuje, że zarzuty jakoby konkursy wygrywali kandydaci wskazywani przez byłego szefa klubu Polskiego Stronnictwa Ludowego Jana Burego, są nieprawdziwe. Śledczy jednak dysponują nagraniami rozmów telefonicznych, które są mocnym dowodem w sprawie.
„Fakt” pisze, że w pierwszej połowie tego roku Kwiatkowski zainkasował 48 tys. złotych nagród. Dla porównania w ubiegłym roku Krzysztof Kwiatkowski wziął w sumie 67,5 tysiąca nagród. Hojnie wynagradzani mają być także inni pracownicy. Z informacji dziennika wynika, że w sumie na nagrody dla około 1400 pracowników NIK w tym roku przeznaczył już 9,1 mln złotych.
Śledczy ustalili, że Bury próbował wpływać na wynik konkursu za czasów prezesa Jacka Jezierskiego, który był poprzednikiem Kwiatkowskiego. Jezierski jednak powołał nową komisję konkursową, która dokonała wyboru zgodnie z przepisami. Po objęciu w NIK stanowiska przez Krzysztofa Kwiatkowskiego, Bury miał próbować wpływać na zmianę w kierownictwie delegatury w Rzeszowie. Osoba wskazana przez Burego faktycznie wygrała ten konkurs.