Komisja bankowa nie pracuje, ale zarabia

Komisja bankowa nie pracuje, ale zarabia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Komisja śledcza ds. banków - choć nie zbiera się na posiedzeniach - wciąż istnieje; nie ma zatem nic dziwnego w fakcie, że jej władze otrzymują dodatek do uposażenia - podkreślają posłowie PiS i LPR.
Również Marszałek Sejmu Marek Jurek zaznacza, że komisja istnieje i powinna jak najszybciej podjąć prace. Opozycja istniejącą sytuację ocenia jako "karygodną".

O sprawie napisało czwartkowe "Metro".

Marzec - to możliwy termin wznowienia prac, nieaktywnej od września, sejmowej komisji śledczej ds. banków i nadzoru bankowego. Tymczasem, choć od ponad 4 miesięcy komisja nie zebrała się na ani jednym posiedzeniu, to każdy z członków jej prezydium otrzymuje co miesiąc około 1 tys. zł za kierowanie pracami komisji.

We wrześniu ubiegłego roku Trybunał Konstytucyjny orzekł, że uchwała Sejmu o powołaniu komisji śledczej ds. banków i nadzoru bankowego jest niezgodna z konstytucją. Trybunał uznał, że komisja może działać nadal, po wykluczeniu zakwestionowanych przepisów.

Trybunał podzielił zastrzeżenia grupy posłów PO, którzy zaskarżyli zbyt szeroki i nieokreślony zakres działań komisji, obejmujący całość przekształceń systemu bankowego w latach 1989- 2006.

Komisja od września nie działa, bo Sejm nie skorygował do tej pory uchwały ją powołującej.

Marszałek Sejmu Marek Jurek (PiS), pytany dlaczego członkowie prezydium nieaktywnej komisji śledczej otrzymują dodatkowe wynagrodzenie odparł, że "komisja istnieje, jest organem Sejmu i powinna jak najszybciej podjąć prace".

Jurek przypomniał, że sejmowa komisja regulaminowa pracuje nad dwoma projektami nowelizacji uchwał powołujących komisję bankową, które uwzględniają zastrzeżenia Trybunału Konstytucyjnego do poprzedniej uchwały. Jeden projekt przygotowało Prezydium Sejmu, drugi - Samoobrona. Oba projekty trafiły do komisji po pierwszym czytaniu w Sejmie w połowie grudnia.

Marszałek zadeklarował, że postara się jak najszybciej dowiedzieć od szefa komisji regulaminowej Marka Suskiego (PiS), dlaczego w prace nad projektami "na tak długo utknęły". Według Jurka, komisja regulaminowa powinna je zakończyć szybko.

Suski powiedział, że komisja - razem z prawnikami - wciąż pracuje nad projektami reaktywującymi komisję bankową. Według niego, możliwe, że prace skończą się w lutym.

Jak poinformowano PAP w Biurze Prasowym Sejmu, kwestię wynagrodzeń członków prezydium komisji sejmowych reguluje artykuł 26. ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Stanowi on, że przewodniczący komisji dostają z tytułu sprawowania tej funkcji dodatek w wysokości 20 proc. miesięcznego uposażenia. Wiceprzewodniczący komisji otrzymują miesięcznie dodatkowe 15 proc. uposażenia.

Według informacji Biura Prasowego Sejmu uposażenie posłów wynosi 9 tys. 669 złotych miesięcznie brutto. Wynika z tego, że szef komisji bankowej Artur Zawisza (PiS) otrzymuje miesięcznie dodatek w wysokości 1 tys. 933 złotych (brutto), a jej wiceszefowie - 1 tys. 450 złotych (brutto).

Zawisza powiedział, że fakt wynagradzania członków prezydium komisji bankowej wynika "z orzeczenia TK i Regulaminu Sejmu".

Poseł podkreślił, że Trybunał, który orzekł, że uchwała o powołaniu komisji jest niezgodna z konstytucją, uznał, że komisja może działać nadal, po wykluczeniu zakwestionowanych przepisów.

Wiceszef komisji Szymon Pawłowski (LPR) przyznał, że od czasu wyroku TK komisja nie spotkała się, nie spotkało się też prezydium komisji. Jak jednak podkreślił, nie oznacza to, że członkowie komisji nie pracują.

"Praca w komisji nie polega tylko i wyłącznie na przesiadywaniu na posiedzeniach, przepytywaniu i przesłuchiwaniu, ale także na analizie dokumentów, materiałów, które byłyby przydatne w trakcie przesłuchań" - zaznaczył.

Poseł Ligi wyraził też nadzieję, że w krótkim czasie dojdzie do reaktywowania prac komisji bankowej. "Nie zmieniły się żadne okoliczności, dla których powołaliśmy komisję" - argumentował.

"To karygodne" - ocenił z kolei Tomasz Szczypiński, który w komisji bankowej reprezentuje PO. "Od września komisja nie zebrała się ani razu, nie pracuje, nikt się nie spotyka, nie wykonuje się jakichkolwiek czynności. Jak można brać pieniądze za koordynację czegoś co nie funkcjonuje?" - pytał Szczypiński.

Natomiast inny z "szeregowych" posłów komisji Adam Hofman (PiS) podkreśla, że "komisja nie została zdelegalizowana i pracuje".

"Zdecydowaliśmy, że nie będziemy się spotykali przed kamerami i przesłuchiwać świadków. Naszym zadaniem na ten czas jest poprawić uchwałę (powołującą komisję-PAP) tak, by była zgodna z wyrokiem TK" - przekonywał poseł PiS.

Według Hofmana, członkowie komisji "normalnie pracują". Jak podkreślał, posłowie z komisji brali udział przy opracowywaniu jednego z projektów reaktywujących komisję. Poseł ocenił, że komisja wznowi prace w marcu.

"To zły skutek złej decyzji" - skomentował sprawę wicemarszałek Sejmu Bronisław Komorowski (PO).

"Po wyroku TK opozycja żądała nowej uchwały i nowego powoływania komisji. Większość rozstrzygnęła to jednak w ten sposób, że pozostała stara komisja i teraz próbuje się do niej zbudować nowe zadania. Większość ponosi zatem odpowiedzialność za istniejący stan rzeczy, w którym komisja nie pracuje, pozostaje w starym składzie i bierze pieniądze" - powiedział PAP Komorowski.

ab, pap