– Dla nas ta pomoc wojska przyszła za późno – stwierdził w rozmowie z portalem TVN24 sołtys Rytla Łukasz Ossowski. Mieszkańcy i samorządowiec wskazują, że żołnierze byli najbardziej potrzebni tuż po katastrofie, gdy wraz z ciężkim sprzętem mogli wspomóc poszkodowanych, m.in. uczestnicząc w usuwaniu powalonych drzew i torowaniu dróg.
Żołnierze pojawili się jednak nie w sobotę, gdy trzeba było ratować zawalone budynki i udrażniać drogi, a wieczorem w poniedziałek 14 sierpnia. Tego samego dnia po godz. 14 wojewoda pomorski zwrócił się o pomoc wojska, a zgoda przyszła już po niespełna godzinie. Wojewoda Dariusz Drelich tłumaczył zwłokę tym, że o pomoc wojska należy wnioskować dopiero, gdy wystąpi stan zagrożenia życia bądź są osoby zaginione. W jego opinii nie została spełniona żadna z przesłanek – wystarczyła praca strażaków, leśników, drogowców i samych mieszkańców. – Do zbierania gałęzi, do zamiatania liści nie będziemy wzywać wojska – skwitował wojewoda pomorski w rozmowie z TVN24.pl.
Dzień po wysłaniu wojska, 15 sierpnia na dotkniętych kataklizmem terenach pojawiła się premier Beata Szydło i szef MON Antoni Macierewicz. – Będziemy działali wszędzie tam, gdzie zaistnieje taka potrzeba – podsumowywał podczas wieczornej konferencji prasowej minister Macierewicz. Szef MON zapewnił, że żołnierze są do dyspozycji za każdym razem, gdy z takim zapotrzebowaniem zwrócą się władze cywilne. –Jeżeli będzie taka potrzeba, zwiększone zostanie zaangażowanie ze strony wojska – zaznaczył minister. – Uporządkowanie terenu i odblokowanie lokalnych dróg to teraz jedno z najważniejszych zadań dla wojska – wskazał.