Tuż przed godziną 4:45, w 78. rocznicę ataku z niemieckiego pancernika Schleswig-Holstein na polską Wojskową Składnicę Tranzytową, ulokowaną na gdańskim półwyspie, rozpoczęły się uroczystości z udziałem premier Beaty Szydło i członków rządu na gdańskim Westerplatte.
Wśród zgromadzonych byli także politycy opozycji, w tym wywodząca się z Pomorza posłanka PO Agnieszka Pomaska. Polityk na Facebooku relacjonowała skandaliczne jej zdaniem wydarzenie, do którego doszło podczas uroczystości. "Harcmistrz, który miał przeczytać apel poległych (w tym uzgodniony przez Pawła Adamowicza z MON fragment o katastrofie smoleńskiej), został zablokowany przez żandarmerię i panią z MON i apel odczytał oficer Marynarki Wojennej" - napisała posłanka Platformy Obywatelskiej. Pomaska zamieściła też nagranie, na którym widać, jak do harcmistrza podchodzi kobieta, zamienia z nim kilka zdań, po czym chłopak odchodzi na bok.
Do sprawy odniósł się także prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. „Wojsko złamało dane Miastu Gdańsk słowo! Umówiliśmy się, że Apel Pamięci na Westerplatte przeczyta harcerz. A to harcerze są razem z Miastem gospodarzem dorocznych uroczystości na Westerplatte. Na tym oburzającym filmie widać, jak przedstawiciel MON Macierewicza blokuje fizycznie harcerza, a przedstawicielka ministra Macierewicza rozkazuje »proszę stać!« - pisze włodarz Gdańska.
Swój punkt widzenia Paweł Adamowicz przedstawił w trakcie konferencji prasowej. Z jego słów wynika, że apel poległych miał odczytać harcmistrz Artur Lemański, a odniesienia „są wśród nas” miał wygłosić oficer Marynarki Wojennej. Na razie MON nie skomentowało tego incydentu.