– Za Amber Gold mogła stać mafia, która wykorzystywała wpływy polityczne – stwierdziła Wassermann. Szefowa komisji śledczej odniosła się również do sugestii, że PiS chce dorwać Tuska, obojętne, w jaki sposób. – Gdy trzy razy z rzędu słyszę, że stworzyliśmy komisję po to, by zemścić się na Tusku, to odpowiadam bez irytacji. Ale po czternastu razach lekko tracę nerwy – przyznała. – Rozróżniam dochodzenie prawa od bieżącej gry politycznej. Gdybym chciała zrobić show, to zapewniam, dałabym sobie radę. W ciągu kilku miesięcy wezwałabym czołowych polityków z Tuskiem na czele, przesłuchała ich na wszelkie sposoby i zadawała pytania o naturze czysto politycznej. Byłby niezły kabaret, a ostatecznie nie doszlibyśmy do niczego. A ja obiecałam sobie i ludziom uczciwy proces dochodzenia do prawdy – dodała.
Wassermann przekonywała, że Jarosław Kaczyński nigdy jej nie sugerował, by kładła szczególny nacisk na Donalda Tuska. – Stwierdził jedynie, że są sprawy, które mogą go obciążać. Wymienił Smoleńsk i Amber Gold – wyjaśniła. Zdaniem szefowej komisji, prezes PiS wyciąga wnioski na podstawie obecnego stanu wiedzy i ma do tego pełne prawo. – Mówi to, co myśli – oceniła. Wassermann zapowiedziała, że komisja śledcza wezwie na przesłuchania byłych ministrów w rządzie PO: Jacka Rostowskiego i Jacka Cichockiego, a także byłego szefa ABW Krzysztofa Bondaryka. Zdradziła też, że niewykluczone jest także przesłuchanie Bronisława Komorowskiego.