Irma nie jest już huraganem, ale jako burza tropikalna nadal pozostaje groźna. Zajmuje obecnie północno-wschodnie wybrzeże Florydy i nasadę półwyspu, ale już wkrótce ma przekroczyć granicę z Georgią, z prędkością około 105 km/h. Jak dotąd, na terenie Florydy zginęło pięć osób, na Karaibach - łącznie 38. W stanie Georgia zginęło dwóch mężczyzn. Pierwszy stracił życie gdy na jego dom spadło potężne drzewo, drugiego - wichura "strąciła" z dachu domu. Według prognoz, w kolejnych dniach wpływ Irmy odczują mieszkańcy Georgii, Karoliny Południowej, Alabamy, a nawet Tennessee.
Sytuacja na Florydzie nadal jest bardzo ciężka. Dla części stanu wydano ostrzeżenia przed silnym wiatrem i podtopieniami. Amerykańskie media informują, że szczególnie trudna sytuacja jest w Jacksonville na wschodnim wybrzeżu. – To dewastacja. To, co widzieliśmy jest okropne. Całym sercem jestem z mieszkańcami i rodzinami ofiar – mówił gubernator stanu Rick Scott. W wielu miejscach nadal nie działa kanalizacja, nie ma również prądu. Jeszcze w niedzielę prezydent Donald Trump ogłosił na Florydzie stan klęski żywiołowej. Dzięki temu możliwe będzie uruchomienie rezerw federalnych na pomoc ofiarom żywiołu. Środki te mają zostać przeznaczone m.in. na zapewnienie kwaterunku osobom, których domy zostało zniszczone a także na finansowanie odbudowy tych domów, które zostały mniej zniszczone.