Choć trudno obciążać kierowcę toyoty winą za zderzenie, trudno jest też usprawiedliwić jego zachowanie po wypadku. Mimo że proponował potrąconej pieszej pomoc i początkowo czekał na przyjazd policji, po kilku minutach nagle odjechał. Później ustalono, że spieszył się na umówioną wcześniej wizytę u lekarza, ale żadnemu ze świadków nie zostawił swoich danych, nie powiedział też, gdzie można go znaleźć. Na pytania reportera UWAGI! mężczyzna jednak nie chce odpowiadać. – Dziękuję, już wszystko wyjaśniliśmy. Nie mam sobie nic do zarzucenia, bo ja się zachowałem prawidłowo – mówi tylko.
Podczas gdy śledczy i sądy od dawna szukają winy u pieszej i kierowcy auta, najbardziej prawdopodobny winowajca - autor organizacji ruchu na feralnym skrzyżowaniu - do tej pory nie miał na ten temat żadnych zgłoszeń. Według niego dołożenie przed przejściem jeszcze jednych dodatkowych świateł dla kierowców wymagałoby przebudowania całej sygnalizacji. –Trzeba takie pieniądze zabezpieczyć w budżecie, rozważymy taką możliwość – mówi Jacek Tekliński, specjalista ds. inżynierii i oświetlenia w Urzędzie Miasta w Ełku. – Sprawa jest jasna, nie powinno do czegoś takiego dojść. To jest tak zaprogramowane, żeby ten kierowca nie wjechał tutaj na świetle czerwonym – dodaje.
Kolejnego wyroku w sprawie wypadku pani Karoliny możemy spodziewać się przed końcem roku, gdy biegli przygotują uzupełnioną o nowe fakty opinię. Wtedy też najprawdopodobniej okaże się, czy istnieje szansa na pociągnięcie do odpowiedzialności autorów organizacji ruchu na feralnym skrzyżowaniu.