b– Poprosiłem o kontrolę w tym szpitalu, żeby wiedzieć więcej. Bo jest rzeczą oczywistą, że wprawdzie dzięki mediom dużo już wiadomo, ale trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że sprawa dotyczy pacjentów, a zatem tajemnicy lekarskiej i pewnych rzeczy nie można dowiedzieć się w taki sposób – mówił w środę na konferencji minister zdrowia Konstanty Radziwiłł.
– Na dzisiaj muszę powiedzieć, że reakcja personelu medycznego wydaje się być słuszna. Nie jestem jednak tego pewien. Oczekuję na więcej wiadomości – podkreślał. – Zawsze w sprawach, które dotyczą relacji między rodzicami i dzieckiem, musimy być ostrożni w ferowaniu sądów. Jest rzeczą oczywistą, że rodzice mają pierwsze prawo do tego, żeby decydować o tym, co z dzieckiem się dzieje, ale jednak są tego granice. Tymi granicami jest bezpieczeństwo dziecka. I wszyscy razem jesteśmy za to instytucjonalnie odpowiedzialni – zaznaczał.
Czytaj też:
Jaki o sprawie noworodka z Białogardu. „Intuicja podpowiada mi, że ci rodzice mogą mieć wiele racji”Czytaj też:
Patryk Jaki wycofał się ze swojej wypowiedzi. „Dziecko powinno być w szpitalu”
Pół miliona złotych odszkodowania
– Moi klienci złożyli dziś zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez lekarzy białogardzkiego szpitala – przekazał w rozmowie z Onetem pełnomocnik rodziców noworodka z Białogardu mec. Arkadiusz Tetela. – Chodzi o narażenie zdrowia i życia dziecka poprzez chęć podania mu leku, który od dwóch lat jest wycofany z polskiego rynku – wyjaśniał. Mowa o preparacie Vitacon, za podanie którego rodzice będą domagać się kwoty 500 tysięcy odszkodowania od szpitala. Przekonują, że zawiera on substancje niebezpieczne dla noworodków.
Czytaj też:
„Pomoc dla rodziny z Białogardu”. Zebrali już 33 tys. zł dla poszukiwanych rodziców
Sąd cofa kuratora
W środę 20 września Sąd Okręgowy w Koszalinie wycofał kuratora wyznaczonego do opieki nad noworodkiem z Białogardu. – Sąd zadecydował o cofnięciu decyzji o ograniczeniu praw rodzicielskich dla dziecka w zakresie decydowania o opiece okołoporodowej – oznajmiał w rozmowie z Onetem rzecznik Sądu Okręgowego w Koszalinie. – Decyzja ta została podjęta w związku z tym, że opieka okołoporodowa już dziecka nie dotyczy, w związku z tym utrzymywanie decyzji jest bezzasadne – tłumaczył.
Prawnik reprezentujący rodzinę z Białogardu w reakcji na decyzję sądu powiedział, że jeszcze tego samego dnia rodzice przestaną się ukrywać i wrócą razem z dzieckiem do domu. – Bardzo się cieszymy z takiej decyzji sądu, nie ukrywam, że mocno tego oczekiwaliśmy – podkreślał mec. Arkadiusz Tetela. To jednak nie koniec kłopotów rodziny z Białogardu. Na 13 października tamtejszy sąd rejonowy zaplanował rozprawę dotyczącą stałego ograniczenia praw rodzicielskich pary. Jak zapowiada pełnomocnik małżeństwa, zamierzają oni stawić się na tej rozprawie.
Czytaj też:
Rodzice noworodka z Białogardu wracają do domu. Sąd cofnął swoją decyzję
Porwanie dziecka ze szpitala
Od piątku 15 września głośno jest o sprawie dziecka porwanego ze szpitala w Białogardzie po tym, jak sąd ograniczył w ekspresowym tempie prawa rodzicielskie matki i ojca wcześniaka, ponieważ nie wyrazili oni zgody m.in. na jego szczepienie. W poniedziałek Prokuratura Okręgowa w Koszalinie wszczęła śledztwo w sprawie.
Czytaj też:
Białogard. Rodzice porwali wcześniaka ze szpitala
Szpital przekazał, że dziecko przyszło w 36. tygodniu ciąży. Kiedy położne chciały zabrać noworodka, aby go obmyć i zaszczepić, matka dziewczynki zaczęła protestować. Nie chciała, aby jej dziecko zostało obmyte, by podano mu witaminę K, zaszczepiono i układano pod promiennikiem ciepła. Nie zgodziła się także na zakropienie dziecku oczu roztworem azotanu srebra (zabieg Credego), co zapobiec ma rzeżączkowemu zapaleniu spojówek.
„Zabronili nawet obmyć córkę z krwi i śluzu”
– Zamiast zakropić jej oczy po porodzie, rodzice chcieli je przemyć swojej córce mlekiem matki. Zabronili nam nawet obmyć po porodzie ich córkę z krwi i śluzu – mówi w rozmowie z dziennikiem „Fakt” ordynator oddziału położniczo-ginekologicznego w szpitalu w Białogardzie doktor Roman Łabędź. – Temu dziecku grozi zakażenie. Ta dziewczynka jest wcześniakiem i wymaga cały czas nadzoru lekarskiego. Jeśli zostanie pozbawiona właściwej opieki, to za jakiś czas może trafić do szpitala w znacznie cięższym stanie! – zaznacza.
Czytaj też:
Antyszczepionkowcy stanęli w obronie rodziców z Białogardu. „Bezprawie”, „totalitaryzm”
Po licznych protestach rodziców, lekarze postanowili powiadomić o wszystkim prokuraturę oraz sąd rodzinny. W piątek rano sędzia wydał wyrok ograniczający władzę rodzicielską w zakresie koniecznym, by w szpitalu można było wykonać konieczne zabiegi. Uzasadnienie piseme rodzice otrzymali o godzinie 15:00. 52 minuty po tym, zniknęli ze szpitala wraz z dzieckiem. – Ta pani i jej mąż byli przeciwnikami jakichkolwiek szczepień. W stosunku do siebie matka pozwalała wykonywać wszystkie czynności medyczne, ale jeśli chodzi o jej córkę, zabroniła tego – mówi doktor Roman Łabędź. – Dziwne, bo matka sprawiała wrażenie osoby wykształconej – dodał.