Pożar wybuchł w środę niewiele przed godziną 14 na wzgórzach miejscowości Tejeda na hiszpańskiej wyspie Gran Canaria. Ogień wymknął się spod kontroli ze względu na porywiste wiatry oraz sprzyjające rozprzestrzenianiu się płomieni otoczenie. Pożar dotknął już co najmniej 5 gmin na Gran Canarii, w tym Tejeda, San Mateo, Telde, San Bartolomé de Tirajana i Santa Lucia de Tirajana, ponadto rozprzestrzenił się na najwyższym punkcie wyspy Pico de Las Nieves. Łącznie objął obszar ponad 2 tys. hektarów. Ucierpiał luksusowy hotel Parador, którego goście zostali ewakuowani, zanim ogień rozwinął się w budynku.
Ponad 300 osób zostało zaangażowanych do akcji ratunkowej, która odbywa się zarówno na lądzie, jak i z powietrza. Na miejsce skierowano śmigłowce oraz 11 samolotów gaśniczych. Pomimo tego do rana nadal nie udało się poskromić ognia. Pożar określany jest jako „katastrofa", ale na razie nie ma informacji o ofiarach. Wybawieniem okazał się deszcz.
Nastąpiła konieczność zamknięcia niektórych lokalnych dróg. Okoliczni mieszkańcy zostali wezwani do niezwłocznego opuszczenia terenu, szczególnie zagrożenie dotyczyło okręgów: Cruz, Lagunetas, Cueva Grande i Caleteras. Co najmniej 800 osób ewakuowano i zakwaterowano tymczasowo w ośrodkach pomocy społecznej. Ministerstwo Edukacji odwołało lekcje w szkołach w Tejedzie. Trwają prace nad przywróceniem dostępu do energii elektrycznej. Jak dotąd nieznana jest przyczyna pożaru.
facebooktwittertwittertwitter