Kinga Gajewska dała wywiad „Dziennikowi Gazecie Prawnej”. Wypowiadała się ona m.in. na temat listy lektur szkolnych, oceniała kto – w jej opinii – powinien być na liście, a kto powinien z listy wypaść. Schody zaczęły się, gdy prowadzący Robert Mazurek zapytał posłankę, czy ma czas na czytać książki.
–Teraz czytam „Populizm”, nie pamiętam autorki opracowania – odpowiedziała Gajewska.
– A jakieś powieści? – dopytywał Mazurek.
– Właśnie skończyłam „Annę Kareninę” – poinformowała posłanka. W tym momencie Mazurek zapytał, czy Gajewska pamięta autora powieści. Gajewska chwilkę się zastanowiła i zapytała: „Bułhakow?”.
– Nie, ale też Rosjanin. Lew Tołstoj – pomógł posłance prowadzący rozmowę.
– Oczywiście, Tołstoj! Będę wdzięczna – odparła Gajewska.
Posłanka stwierdziła, że po lekturze „Anny Kareniny” ryczała jak bóbr. Wyjaśniła też, że nie wie, kim jest „Antykomor”.