„Bez względu na pojawiające się w zmieniających się okolicznościach różnice zdań, dotychczas, mimo zawieszonej ze względu na pełnioną przeze mnie funkcję ministra zdrowia mojej aktywności w Radzie, za honor poczytywałem sobie przynależność do jednego z najwyższych gremiów samorządu lekarskiego” – poinformował Konstanty Radziwiłł w liście do prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej Macieja Hamankiewicza.
Minister zdrowia wyjaśnił, że rząd premier Beaty Szydło przeprowadził już wiele oczekiwanych także przez samorząd lekarski zmian. Wymienił tu np. przywrócenie stażu podyplomowego lekarzy i lekarzy dentystów, wprowadzenie korzystnych zasad dopełnienia obowiązku doskonalenia zawodowego i zwiększenie nakładów na służbę zdrowia. Dodał, że rząd pracuje obecnie nad projektem ustawy, która po raz pierwszy w historii Polski będzie gwarantowała stopniowy wzrost nakładów na służbę zdrowia przekraczający tempo wzrostu gospodarczego i wyrażony w odsetku PKB aż do 6 proc. PKB w 2025 r. „Minister zdrowia przygotował projekt rozporządzenia, które na niespotykanym dotąd poziomie ukształtuje wynagrodzenia lekarzy rezydentów” – przekonywał.
Radziwiłł przyznał, że z „całkowitym niezrozumieniem” odebrał zwrócenie się w trakcie protestu lekarzy rezydentów do organizacji lekarskich poza Polską, aby „wywarły one presję na polski rząd, żeby zechciał w ogóle rozmawiać” oraz, aby „znalazł rozwiązanie zanim protestujący lekarze umrą”. Zauważył, że nikt nie konsultował z nim takich działań.
„Zwracanie się do międzynarodowych organizacji lekarskich z prośbą o interwencję nie powinno być udziałem instytucji wynikającej z Konstytucji RP, której zadaniem jest działanie w granicach interesu publicznego i dla jego ochrony. Niestety nie dostrzegłem nikogo spośród członków Naczelnej Rady Lekarskiej, kto działania Pana próbowałby powstrzymać lub przynajmniej wyrazić swoje negatywne zdanie w tej sprawie” – zwrócił się minister do prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej.