„Nie chcemy składać deklaracji bez pokrycia. Naszą postawę, nasze dążenia i ambicje będzie dokumentował każdy kolejny numer pisma. Jedno możemy obiecać naszym Czytelnikom: może to nam się czasem nie udawać, ale zawsze będziemy się starać pisać wprost” – napisała redakcja w pierwszym numerze nowego tygodnika, który ukazał się 5 grudnia 1982 r.
Od początku czytelnicy nie kryli emocji. „Wprost” nie przypominał żadnych znanych w Polsce pism. Wyróżniał się zarówno formatem (wzorowanym na amerykańskim tygodniku „Time”), jak i treścią (podejmowane bezkompromisowo lokalne sprawy były równie ważne jak krajowe). Czytelnicy byli zachwyceni – że w końcu ktoś pisze konkretnie, że bez lania wody, „że może ten artykuł coś zmieni”. Od początku „Wprost” miał odwagę, by poruszać tematy trudne. Pisał o AIDS, sektach religijnych, problemach na prowincji, a także pokazywał prywatne, również polonijne przedsiębiorstwa w pozytywnym świetle, co w połowie lat 80. nie było takie oczywiste. Odwoływał się przy tym do słynnej wielkopolskiej przedsiębiorczości. „Wprost” do 1989 r. był bowiem poznańskim pismem regionalnym, choć od początku tygodnik nie krył, że ambicje ma dużo większe.
Na pierwszych stronach wydania tygodnika „Wprost” z 5 grudnia 1982 roku pojawił się wywiad z sekretarzem KC PZPR Kazimierzem Barcikowskim, pt. „Miałem surowego ojca”. W kolejnym artykule Wacław Wilczyński przekazywał swoje uwagi o stanie reformy gospodarczej, a dziennikarz Andrzej Wróblewski rozmawiał z profesorem Władysławem Markiewiczem o zwrotach politycznych, zmianach systemowych i specyfice władzy. Pojawił się także akcent medyczny – Anita Pudlik pisała o epidemii zapalenia opon mózgowych. W kulturze Edward Pawlak odpowiadał na pytanie „Dokąd zmierza polskie kino?”, zwracając uwagę na uznanie, jakie przyniosły premiery „Człowieka z marmuru” i „Barw ochronnych”. Andrzej Haegenbarth pisał o twórczości Danuty Waberskiej – malarki środowiska poznańskiego.
Serdecznie zapraszamy do zapoznania się z pierwszym numerem tygodnika „Wprost”.