Zgromadzeni przed Sejmem przynieśli ze sobą transparenty z napisami: "Brak legalnej aborcji zabija" czy "hańba". Wznosili również hasła takie jak: "Nie ma równości bez solidarności", "Oddaj mandat", "Rząd i opozycja – jedna koalicja", "Opozycja to my".
twittertwittertwittertwittertwittertwittertwitter
Ze sceny do uczestników manifestacji przemawiali przedstawiciele partii Razem, Inicjatywy Polskiej i Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. – Odrzucenie projektu "Ratujmy kobiety" w pierwszym czytaniu, pokazuje dobitnie, że kobiety, których prawa są dzisiaj brutalnie łamane, zostały same. Opozycja parlamentarna zawiodła, jest niewydolna, skupia się na wewnętrznych problemach partyjnych, zamiast realizować swój nadrzędny cel, jaki jest słuchanie obywateli i obywatelek – mówiła ze sceny Anna Karaszewska wicepełnomocniczka komitetu "Ratujmy kobiety".
Z kolei Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z partii Razem przekonywała, że w Sejmie nie ma żadnej partii, która poważnie traktowałaby prawa kobiet. Zaznaczała, że nie ma żądnej różnicy, czy dana partia mówi o sobie konserwatywna czy liberalna. – W polskim Sejmie nie ma żadnej partii, która miałaby odwagę stanąć po stronie kobiet, w ławach sejmowych obok prawicowych fanatyków, siedzą zwykłe tchórze – podkreślała.
Czytaj też:
Głosowaniem w sprawie aborcji opozycja zapracowała sobie na serię memów. Internauci bezlitośniCzytaj też:
PO usunie z partii trzech posłów? Nowacka: Gdzie, do cholery, byliście, gdy ważyły się losy projektu?!