Do sytuacji doszło dziś około godziny 10:00 przed kościołem pod wezwaniem św. Rodziny w Tychach. Jako pierwszy o sprawie poinformował "Dziennik Zachodni". Szef sztabu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Tychach mówi w rozmowie z portalem Onet, że "ksiądz nie chciał, aby wolontariusze przebywali w pobliżu kościoła". Zaznaczył jednak, że stali oni za ogrodzeniem, które wyznacza teren kościoła.
– Ksiądz do nich nie wyszedł, ale wysłał starszych chłopaków, zapewne ministrantów, którzy poinformowali, że proboszcz wezwie straż miejską. Nic nie mogli jednak zrobić, bo wolontariusze: dwójka dzieci i ich opiekunowie, mieli wszelkie zgody, znali swoje prawa i nie dali się zastraszyć – przekazał Gabrek.
Wolontariusze, którzy zbierali pieniądze przed kościołem pod wezwaniem św. Rodziny w Tychach tłumaczą, że wezwano Straż Miejską, jednak kiedy ta nie podjeżdżała przychodziły kolejne osoby, aby usunąć ich z chodnika. Wtedy na miejsce wezwana została policja, co potwierdza w rozmowie z Onetem dyżurny tyskiej policji. Zaznacza, że doszło do interwencji, jednak nie zostały wyciągnięte żadne konsekwencje, a strony zostały tylko pouczone.
Szef sztabu WOŚP dodał, że co roku do komendy w Tychach trafia lista osób, które będą zbierać pieniądze na WOŚP.