– Dzisiaj w Kaliningradzie rozmieszczane sa rakiety typu Iskander na stałe, co oznacza zagrożenie nie tylko dla Litwy ale i połowy państw Europy – powiedziała na konferencji prasowej w Rukli prezydent Litwy Dalia Grybauskaite. W sprawie zabrał głos również litewski szef resortu obrony Raimundas Karoblis. Stwierdził on, że tym razem rozmieszczenie sprzętu nie ma charakteru ćwiczebnego i „ma charakter stały, z instalacją wszelkiej niezbędnej infrastruktury”.
Jak donosi litewski wywiad, rozmieszczenie Iskanderów jest szczególnie niebezpieczne, ponieważ może zakłócić działania NATO w regionie. Zaznaczono również, że wykorzystanie kompleksu do zniszczenia celów znajdujących się na terytorium Litwy nie jest w tym przypadku konieczne, gdyż teoretycznie Rosja już dysponuje do tego odpowiednimi siłami. W świetle działań Rosjan Litwini proszą na arenie międzynarodowej o więcej gwarancji bezpieczeństwa. Zdaniem ministra Karoblisa, NATO powinno przystąpić do wpłynięcia na Moskwę, aby ograniczyła zbrojenia w Kaliningradzie. – Pierwsze kroki zostały wykonane, USA już poinformowało staraniach w celu powstrzymywania zbrojeń jądrowych, ale kwestie obrony powietrznej jeszcze będą poruszane na zebraniu NATO tego lata – ogłosiła prezydent Litwy.
Sztab rosyjskiej bałtyckiej floty odmówił komentarza w sprawie rozmieszczenia pocisków. Już w grudniu 2017 roku rosyjski dziennik „Kommiersant” poinformował o wyposażeniu stacjonującej w Kaliningradzie 152. brygady w nowe zestawy rakiet Iskander-M. Według podanych informacji wyposażenie miało wejść w skład armii na początku 2018 roku. Nowe pociski mają zasięg 400 kilometrów. Szacuje się, że w przypadku konfliktu, ostrzał rakietowy może sięgnąć amerykańskiej bazy w Redzikowie oraz placówek NATO w Orzyszu i Elblągu. Według Rosji, zaopatrzenie wojsk z obwodu kaliningradzkiego w Iskandery to m.in. odpowiedź na zagrożenie ze strony stacjonujących w Polsce sił zbrojnych USA.
Czytaj też:
USA powiększy arsenał nuklearny? To odpowiedź na zbrojenia Rosji i Chin