W geście dobrej woli, który wygląda na zapowiedź odwilży w stosunkach między Berlinem a Ankarą Turcy zwolnili właśnie dziennikarza gazety „Die Welt”, więzionego w Turcji za rzekome sprzyjanie terrorystom. Winą Deniza Yucela było to, że opisując konflikt turecko kurdyjski przedstawił także kurdyjski punkt widzenia. Dla władz tureckich było to równoznaczne z popieraniem kurdyjskich terrorystów. O zwolnienie Yucela od miesięcy zabiegały najwyższe władze niemieckie. Trzeba było dopiero pierwszej od dawna oficjalnej wizyty premiera Turcji Binali Yildrima w Berlinie i ciepłych uścisków dłoni z Angelą Merkel, żeby niemiecki dziennikarz mógł wyjść na wolność.
Izolacja Turcji w Europie nie jest Erdoganowi na rękę
Prezydent Erdogan najwyraźniej uznał, że szarpanie się z Niemcami na dłuższą metę się nie opłaca. Szczególnie teraz, gdy armia turecka ostro zaangażowała się w operację syryjską, wysyłając wojska do walki z wspieranymi przez USA kurdyjskimi bojownikami, uważanymi przez Erdogana za wielkie zagrożenie. Sytuacja tam mocno się zaostrza. Nie dalej jak kilka dni temu wspierające Kurdów amerykańskie lotnictwo dokonało masakry 300 rosyjskich najemników, atakujących kurdyjskie pozycje. Turcy mogą być następni, bo Amerykanie najwyraźniej zmienili wreszcie front w Syrii, przestając unikać konfrontacji z rywalami znacznie potężniejszymi niż Bashar Assad czy islamiści. Bo zbombardowaniu wysłanych przez Putina najemników nic nie stoi na przeszkodzie, żeby utrzeć trochę nosa tureckim ambicjom w regionie. Zwłaszcza, że prezydent Erdogan zrobił się ostatnio niepokojąco niemiły dla natowskich sojuszników z USA.
W takiej sytuacji izolacja Turcji w Europie nie jest Erdoganowi na rękę. Lepiej mieć po swojej stronie głównych graczy w UE, którzy, jak Angela Merkel nie kryją przecież swojej niechęci do prezydenta Donalda Trumpa. Zwolniony niemiecki dziennikarz to świetny pojednawczy prezent, mogący dać Turcji sojuszników jakże potrzebnych w chwili przypadkowej choćby konfrontacji z USA w Syrii. Aby do niej nigdy nie doszło, ale Erdogan to zbyt wytrawny gracz, żeby zawczasu nie dmuchał na zimne.
Czytaj też:
Mocna deklaracja Angeli Merkel. „Odpowiedzialność za obozy koncentracyjne spoczywa na Niemcach”