Jaka była rola Jaruzelskiego w czasie wydarzeń Marca ’68?
W latach 60. zbliżył się ze środowiskiem partyzantów, skupionych wokół Mieczysława Moczara. To byli ludzie, którzy wzmocnili w partii komunistycznej w Polsce elementy nacjonalizmu i antysemityzmu, które zaowocowały wydarzeniami roku 1968. Ten rok mocno zaważył na karierze Jaruzelskiego, nie tylko dlatego, że został wtedy ministrem obrony, ale dlatego, że już wcześniej był bardzo aktywny, i to nie tylko propagandowo. To on włączył wojsko do pacyfikacji studenckich protestów na Uniwersytecie Warszawskim i potem jeszcze publicznie tego bronił.
Prowadził też antysemicką czystkę w wojsku.
Zaczął ją jeszcze przed ogłoszeniem oficjalnej nagonki przez Gomułkę, będąc zastępcą szefa MON, Mariana Spychalskiego, i kontynuował po Marcu. W ramach zarządzonej przez Jaruzelskiego czystki usunięto z armii setki oficerów żydowskiego pochodzenia lub tylko takich, których posądzano o takie pochodzenie. Ta czystka trwała bardzo długo, ostatnich oficerów Jaruzelski zwalniał z armii już po wprowadzeniu stanu wojennego.
Czy to był tylko oportunizm?
On dobrze wyczuwał klimat w partii, nie tylko w Polsce, ale i w Moskwie. Miał tam świetne kontakty, bo od początku kariery był blisko związany z sowieckimi doradcami przy LWP i dowódcami ze Wschodu, włącznie z najważniejszymi, marszałkiem Rokossowskim i generałem Popławskim. Utrzymywał te kontakty do końca ich dni w Rosji. Na pogrzeb Popławskiego pojechał do Moskwy właśnie w 1968 r. Pewną rolę w jego nastawieniu do antysemickiej kampanii tamtej epoki mogło też odgrywać jego przedwojenne pochodzenie. Dorastał w rodzinie endeckiej i myślę, że coś z tamtego klimatu w nim zostało. Myślę, że w jakimś stopniu miał także antysemickie przekonania, co wychodziło w różnych jego wypowiedziach jeszcze w latach 80., gdy starał się w rozmowach z Kościołem dezawuować działaczy opozycji, wskazując na ich żydowskie pochodzenie, zakładał bowiem, że duchowni są skłonni przyjmować taką argumentację. To miało także tragiczny wymiar, jak w przypadku jego przyjaciela Adama Wiernika, dzięki któremu poznał swoją przyszłą żonę Barbarę Jaruzelską. Wiernik musiał po Marcu wyjechać z Polski, a on pozwolił mu wyjechać bez pożegnania. Pokazuje to, że gdy miał wybierać między lojalnością wobec partii a przyjaźnią w warunkach antysemickiej nagonki, bez wahania odciął się od przyjaciela. Myślę, że dopiero w okresie transformacji definitywnie odszedł od antysemickich poglądów.
Co takiego uwiodło pochodzącego z dobrej rodziny Jaruzelskiego w partyzantach Moczara?
Moczarowcy byli bardzo sprawni w budowaniu własnego mitu z okresu okupacji i zręcznie go pielęgnowali, patronując publikacji książek i powstawaniu filmów wzmacniających tę legendę. Sądzę, że Jaruzelski uczył się od Moczara, jak zbudować mit własnego środowiska.
Co to było za środowisko?
To była młodsza generacja polskich komunistów. Pierwszą tworzyli działacze przedwojennej KPP, którzy przyszli do Polski z Armią Czerwoną. Potem byli Natolińczycy, Puławianie, potem wreszcie partyzanci Moczara z ich historią osadzoną „w lesie”. Środowisko Jaruzelskiego to byli „Riazańczycy”, absolwenci szkoły oficerskiej piechoty w Riazaniu, tworzący potem Pierwszą Armię Wojska Polskiego. Filmowym wyrazem legendy jest serial „Czterej pancerni i pies”, który to film powstał po tym, jak Jaruzelski został ministrem obrony. W wersji, którą stworzono dla Jaruzelskiego, mit żołnierzy znad Oki to opowieść o nieszczęśliwej historii bez alternatywy, w której nie było innego wyjścia, jak tylko skorzystać z okoliczności, jakie nadarzyły się w Związku Sowieckim. W tym ujęciu kuźnia nowej Polski była w Riazaniu nad Oką. To było coś innego niż środowisko Moczara, związane z partyzantką w kraju, ale podobnie ten mit konstruowano.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.