Wypadek miał miejsce w poniedziałek, w pobliżu stacji narciarskiej Kotelnica Białczańska i hotelu Bania. Na 70-letnią kobietę i jej wnuka runął drewniany witacz. Mimo reanimacji, kobieta zmarła. Jej wnuk z bardzo poważnymi obrażeniami został przetransportowany do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu. W piątek wieczorem poinformowano, że dziecko nie żyje.
Śledztwo w sprawie tragicznego wypadku prowadzi prokuratura rejonowa w Zakopanem. Okoliczności zdarzenia bada także Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Zakopanem. Ze wstępnych ustaleń wynika, że nikt nie starał się o uzyskanie pozwolenia na budowę drewnianej bramy.
Jan Kęsek z inspektoratu nadzoru budowlanego w rozmowie „Gazetą Krakowską” tłumaczył, że drewniane słupy witacza zostały niezgodnie ze sztuką budowlaną zamontowane w betonowym cokole. – Nie zastosowane żadnej izolacji, która zabezpieczałaby drewno przed działaniem wody, mrozy. Prawdopodobnie z tego powodu doszło do erozji elementów drewnianych, które zbutwiały – przyznał Kęsek. Na razie nie ustalono, kto stoi za budową witacza.