Sobotnia noc upłynęła mieszkańcom Gravesend pod znakiem strachu o los własny i bliskich osób. Wszystko przez moment szaleństwa mężczyzny, który terenowym samochodem z napędem na cztery koła wjechał na parkiet klubu, potrącając bawiących się tam ludzi. Było to możliwe, ponieważ impreza odbywała się pod ogrzewanym namiotem. Według relacji świadków sprawca odpowiedzialny za niebezpieczny incydent został wcześniej wyproszony przez ochronę, która z jakiegoś powodu odmówiła mu wstępu.
Bezsenna noc w Gravesend
Gravesend to liczące 50 tys. mieszkańców miasto na południowym-wschodzie Wielkiej Brytanii. Noc z soboty na niedzielę 18 marca wstrząsnęła lokalnymi mieszkańcami, a niektórych z imprezowiczów skłoniła nawet do filozoficznych przemyśleń. „Nigdy nie byłem tak przerażony w swoim życiu. Samochód minął o centymetry mnie i moich przyjaciół. Dokąd zmierza świat?” – pytał na Twitterze Sonny. „Mój Boże, o mało nie zginąłem” – mówił inny człowiek w nagraniu zamieszczonym na Twitterze. W wypadku rannych zostało kilka osób. Sprawca został zatrzymany pod zarzutem usiłowania zabójstwa.