Co najmniej siedmiu zabitych i 500 rannych. Takie liczby podawał przed godziną 15:00 palestyński minister zdrowia w Strefie Gazy. Biorąc pod uwagę rozmiar odbywających się w pobliżu granicy z Izraelem protestów, suma ofiar może jeszcze wzrosnąć. Władze Izraela otwarcie ognia do demonstrantów tłumaczyły niebezpieczeństwem sforsowania granicy przez tłum. W komunikatach wojskowych podkreślano, że strzelano tylko do prowodyrów. Użycie gazu wytłumaczono z kolei koniecznością opanowania tysięcy demonstrantów, którzy zaczęli podpalać opony i rzucać koktajlami Mołotowa w stronę ogrodzenia na granicy Strefy Gazy i Izraela.
„Wielki Marsz Powrotny”
Tysiące Palestyńczyków ze Strefy Gazy wyruszyło w piątek 30 marca wzdłuż granicy z Izraelem, by protestować przeciwko okupacji swoich terytoriów. Demonstranci wznieśli w tym rejonie miasteczko namiotowe i zapowiadają, że nie przerwą manifestacji aż do połowy maja, kiedy to odbyć się mają uroczystości z okazji 70-lecia powstania państwa Izrael. Za dwa tygodnie ma nastąpić także wzbudzające kontrowersje przeniesienie amerykańskiej ambasady do Jerozolimy, a być może nawet wizyta amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa.Wydarzenie nazwano w Palestynie „Wielkim Marszem Powrotnym”.
Izraelska armia w odpowiedzi na zapowiadane demonstracje oświadczyła, że wszelkie incydenty i ofiary śmiertelne podczas protestów będą obciążać rządzący w Strefie Gazy palestyński Hamas. Spodziewając się kłopotów, wojsko przesunęło na granicę dodatkowe siły, w tym także snajperów i żołnierzy sił specjalnych. Do starć rzeczywiście doszło i to bardzo szybko. Światowe media i obecni na miejscu reporterzy donosili o pierwszych zabitych i rannych tuż po rozpoczęciu protestu. Izraelscy żołnierze mieli m.in. ostrzelać skupiska demonstrantów z granatów dymnych.
twittertwitter
Załoga czołgu ostrzelała dwie „podejrzane” osoby
Do pierwszego „incydentu” doszło jednak jeszcze przed rozpoczęciem manifestacji. W piątek 30 marca nad ranem w ostrzale izraelskiego czołgu zginął 27-letni Omar Samour, który według strony palestyńskiej był zwykłym miejscowym rolnikiem i pracował tego dnia na swoim polu. Rzecznik izraelskiej armii przekonuje jednak, że strzał oddano w stronę dwóch podejrzanych, którzy zbliżyli się do ogrodzenia na południu Strefy Gazy i swoim zachowaniem wzbudzili niepokój żołnierzy.