Jak informuje Reuters, rosyjskimi manewrami jest zaniepokojona m.in. Łotwa, która twierdzi, że ćwiczenia Rosjan zmusiły ją do częściowego zamknięcia bałtyckiej komercyjnej przestrzeni społecznej. – To demonstracja siły – powiedział łotewski premier Maris Kucinskis. – Trudno zrozumieć, że takie coś może mieć miejsce tak blisko naszego kraju – dodał.
Uderzenia w cele powietrzne i morskie
Rosyjskie ministerstwo obrony potwierdziło 2 kwietnia, że jego flota z siedzibą w Kaliningradzie, przygotowywała się do rutynowych ćwiczeń na Morzu Bałtyckim. Flota miała pracować m.in. nad uderzeniami w cele powietrzne i morskie. Rosyjskie testy przeprowadzane są w wyłączonej strefie ekonomicznej Łotwy, w obszarze morza tuż za wodami terytorialnymi Łotwy, gdzie kraj ze stolicą w Rydze ma specjalne prawa ekonomiczne, a także w zachodniej części Morza Bałtyckiego.
Łotwa zamknęła część swojej przestrzeni powietrznej na trzy dni rosyjskich testów, a Szwecja ostrzegła, że mogą wystąpić opóźnienia i zakłócenia w cywilnym ruchu lotniczym. Kucinskis zauważył, że rosyjskie ćwiczenia nigdy nie miały miejsca tak blisko terytorium Łotwy. Łotewski premier dodał, że decyzja o przeprowadzeniu testów w tym miejscu zapadła po wydaleniu przez zachodnie kraje rosyjskich dyplomatów. Urzędnicy z Łotwy stwierdzili wprawdzie, że Rosja nie łamie żadnych międzynarodowych zasad, ale ministerstwo obrony wezwało rosyjskiego attache wojskowego, by wyrazić swoje zaniepokojenie.
Czytaj też:
Porozumienie Putina i Erdogana. Turcja zakupi rosyjskie rakiety