W niedzielę 8 kwietnia w centrum Łodzi strażnicy miejscy byli świadkami mocno podejrzanego zdarzenia. Wiozący trzy osoby kierowca rikszy w pewnym momencie stracił równowagę i spadł z siodełka swojego pojazdu. Mundurowi dość szybko zorientowali się, że przyczyną wypadku był stan rikszarza, który z trudem próbował wrócić do pozycji startowej. Kiedy pijany dostrzegł nadchodzących strażników, porzucił swój środek transportu razem z pasażerami i zaczął uciekać. Stróże prawa natychmiast ruszyli za nim w pościg.
Według relacji przytoczonej przez TVP Łódź, uciekinierowi bardzo przeszkadzała opróżniona do połowy butelka wódki, wystająca z tylnej kieszeni jego spodni. Mężczyzna, który na strażników natknął się na ulicy Kilińskiego, skręcił w ulicę Pomorską i biegł w stronę Placu Wolności. Strażnicy miejscy nie dali mu jednak szansy na zniknięcie w jednej z łódzkich bram i po krótkim pościgu dopadli zbiega. Dalsze czynności przeprowadzała już wezwana na miejsce policja. W powietrzu wydychanym przez 30-letniego mężczyznę wykryto 1,17 mg/l. Oznacza to, że miał ponad 2 promile we krwi.
Czytaj też:
Pijany turysta chciał tylko wrócić do hotelu. Zamiast tego zdobył szczyt