Córka generała po raz pierwszy ujawnia też okoliczności śmierci ojca oraz decyzji o katolickiej ceremonii żałobnej w Kościele, mimo że Wojciech Jaruzelski nie deklarował się jako osoba wierząca.
– Msza w katedrze polowej była moją decyzją. Dla mnie to nabożeństwo było ważne. Ojciec pochodził z bardzo wierzącej rodziny, jak mówił, okrucieństwa wojny odebrały mu wiarę, jednak do religii odnosił się z szacunkiem. Ale kiedy w 1966 r. zmarła jego mama, podczas pogrzebu nie wszedł do kościoła. Stał na zewnątrz, bo wojskowym nie wolno było brać udziału w religijnych ceremoniach. To wspomnienie na nim ciążyło, kilka razy do niego wracał. Miałam takie poczucie, że ta msza to jakieś symboliczne domknięcie jego życia. Powrót do domu i do tego, co w 1939 r. stracił – do korzeni, rodzinnej tradycji, katolicyzmu, który w dzieciństwie był dla niego bardzo ważny – mówi Monika Jaruzelska.
Podczas mszy pogrzebowej w maju 2014 r. ksiądz poinformował publicznie, że Wojciech Jaruzelski przyjął ostatnie sakramenty i jakby symbolicznie „wrócił na łono Kościoła”. – W ostatniej rozmowie ze mną na ten temat ojciec mówił, że jest osobą niewierzącą – mówi Jaruzelska. – Co się zdarzyło w szpitalu, nie wiem. Ojca odwiedzało tam dwóch kapelanów, byli w bliskich i serdecznych stosunkach. Potem miał wylew, właściwie nie mówił, nie wiem, czy mógł się zgodzić na sakramenty, na jakim etapie i w jakiej formie się to stało. Nie chcę na ten temat spekulować, uważam, że nie powinnam. Wiem, że jeśli ksiądz udzielił mu sakramentów, to zapewne zrobił to w dobrej wierze.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.