O tej historii pisze „The Sun”. Stanley Skupien ma 38 lat i jest bezdomnym. Na co dzień pomieszkuje na lotnisku Heathrow. Polak, podobnie jak setki innych Londyńczyków, przyszedł kibicować uczestnikom jednego z najsłynniejszych maratonów na świecie. W pewnym momencie przeskoczył barierkę i zaczął biec z innymi maratończykami.
Znaleziony numer startowy
Tuż przed metą Skupien zauważył leżący na trasie numer startowy. – Zauważyłem ten numer leżący na środku drogi. Wiedziałem, że jeśli go wezmę, to dostanę medal. To było spełnienie marzeń. Nie myślałem nawet o tym, do kogo ten numer należał – powiedział Polak w rozmowie z mediami.
Mężczyzna, mimo iż przebiegł 22 kilometry, a nie cały dystans, po przekroczeniu linii mety otrzymał pamiątkowy medal. – Kobieta zawiesiła medal na mojej szyi i powiedziała „dobra robota”. Ucałowałem go, to był najpiękniejszy moment w moim życiu – przyznał 38-latek.
Właściciel numeru zdyskwalifikowany
Jake Halliday, do którego należał numer znaleziony przez Polaka, został zdyskwalifikowany i nie otrzymał pamiątkowego medalu mimo, iż przebiegł cały dystans. Skupien nie ma z tego powodu wyrzutów sumienia i twierdzi, że zasłużył na medal.
– Czułem się, jakbym był na szczycie świata, kończąc ten wyścig dla wszystkich bezdomnych. Udowodniłem, że można osiągnąć wszystko bez pieniędzy. W końcu przebiegłem prawie cały dystans, prawda? – powiedział Skupien.
Czytaj też:
Uczestnik „Masterchefa” upadł na trasie maratonu. Kilka godzin później zmarł